W następstwie skargi złożonej rzez pracownicę, austriacki Red Bull wszczął wewnętrzne dochodzenie ws. Christiana Hornera. Firma produkująca napoje energetyczne wynajęła w tym celu zewnętrznego prawnika. Śledztwo nie wykazało, aby Brytyjczyk złamał jakiekolwiek przepisy, ale kilkanaście godzin później do sieci wyciekły rzekome dowody z postępowania. Znalazły się wśród nich wiadomości o dwuznacznym i seksualnym charakterze.
Atmosfera zgęstniała za sprawą ojca Maxa Verstappena, który po GP Bahrajnu stwierdził, że Christian Horner musi odejść z Red Bull Racing, bo inaczej zespół "eksploduje". Wcześniej w padoku miało dojść do ostrej kłótni Brytyjczyka z Holendrem. Sytuację udało się oczyścić dopiero po zakończeniu weekendu wyścigowego na torze Sakhir.
Horner przed GP Arabii Saudyjskiej odniósł się do ostatnich wydarzeń i po raz pierwszy użył tak mocnych słów. - To był bardzo trudny okres. Jestem żonaty i mam troje dzieci. To, co się dzieje, ingeruje w życie moich dzieci, w moje małżeństwo. Mam szczęście, że u mojego boku jest tak wspaniała żona. Mocno mnie w tym wszystkim wspiera - powiedział Brytyjczyk, którego cytuje Sky Sports.
ZOBACZ WIDEO: Koniec kariery, spokój czy nowy impuls. Czego potrzebuje Tai Woffinden?
50-latek zauważył, że w sprawie wypowiada się wiele osób, pojawiają się też różne doniesienia, ale najczęściej są to anonimowe donosy. - Tylko ja jeden jestem wymieniany z nazwiska. To dla mnie trudne. Rzeczywistość jest taka, że zgłoszono skargę, ale została ona rozpatrzona w najbardziej profesjonalny sposób. Nie przez Red Bull Racing, a przez austriacką spółkę. I to przez wynajętego niezależnego prawnika z najwyższymi uprawnieniami - stwierdził.
- Prawnik poświęcił sporo czasu na zbadanie wszystkich faktów. Przeprowadził rozmowy z wszystkimi zaangażowanymi stronami, przejrzał wszystkie dane. Doszedł do wniosku, że skarga jest bezpodstawna. Jeśli o mnie chodzi, jeśli chodzi o Red Bulla, to idziemy dalej. Patrzymy w przyszłość. Moja żona mocno mnie wspierała w tym wszystkim, podobnie jak moja rodzina. Wchodzicie jednak niczym intruzi w życie moich bliskich. Wystarczy, dość tego! - zaapelował szef Red Bulla.
Do sieci wyciekły dokumenty ze śledztwa, których autentyczności nie można potwierdzić. Cała sprawa jest jednak ciosem dla F1, która od pewnego czasu stara się promować inkluzywność i tolerancję. Tymczasem afera wokół Hornera sprawia wrażenie zamiatania sprawy od dywan. Część rywali i sama Formuła 1 oczekują od Red Bulla większej transparentności.
- To skomplikowana kwestia, bo w każdej firmie funkcjonuje określony proces składania skarg. To są poufne procedury ze względu na szacunek firmy dla drugiej strony. Dlatego nie mogę powiedzieć wszystkiego. Nawet gdybym chciał, to obowiązuje mnie tajemnica dotycząca poufności i ochrony danych osobowych - wyjaśnił Horner.
- Sprawa zyskała taki rozgłos ze względu na wyciek dokumentów i napięcie, jakie wywołały media. To było trudne dla mojej rodziny, bo ataki następują w jedną stronę. Inni chcieli to wykorzystać. Niestety, Formuła 1 to konkurencyjny biznes i są tacy, którzy widzą w tym szansę. To jest niezbyt ładna strona naszej branży - podsumował Horner.
Czytaj także:
- "Nie miałem pieniędzy na mieszkanie". To miało wpływ na karierę Kubicy
- Ferrari znów ma kłopot? To może pogrążyć zespół