Robert Kubica po latach wylądował w samochodzie Ferrari. Polak rozpoczął przygodę z włoską marką od piątego miejsca wywalczonego w 1812 km Katar na inaugurację długodystansowych mistrzostw świata WEC. Gdyby nie kilka błędów zespołu, ekipa AF Corse mogłaby stanąć w Katarze na podium.
Kubica wraz z kolegami z załogi numer 83 i tak był najwyżej sklasyfikowanym samochodem Ferrari w stawce. To spory sukces, biorąc pod uwagę, że Włosi w ramach wyrównywania osiągów (tzw. balance of performance) byli poszkodowani w Katarze względem rywali. W kolejnych wyścigach sytuacja powinna odwrócić się na korzyść Ferrari i Polaka.
- W tej chwili nie czuję żadnej różnicy, gdy jestem w padoku. Gdybyście mnie zapytali dwa albo trzy miesiące temu o to, czy marzenie o jeżdżeniu dla Ferrari miało wpływ na moją decyzję, odpowiedziałbym twierdząco. Jest kilka powód. Najważniejszy to ten, że w momencie wypadku rajdowego w 2011 roku miałem podpisany kontrakt z Ferrari na wiele lat - powiedział Kubica w rozmowie z "Motorsport Magazine".
ZOBACZ WIDEO: Koniec kariery, spokój czy nowy impuls. Czego potrzebuje Tai Woffinden?
- Nie potrafiłem przetrawić tej straconej szansy przez bardzo, bardzo długi czas. Z drugiej strony, teraz trudno było mi powiedzieć "nie" Ferrari, biorąc pod uwagę historię tej marki - dodał polski kierowca.
Kubica, chociaż pochodzi z Polski, sporą część życia spędził we Włoszech. Tam wychował się jako kierowca. Dlatego chęć reprezentowania Ferrari zawsze była dla niego czymś szczególnym. 39-latek w najnowszym wywiadzie ujawnił też, że brak pieniędzy przyczynił się do tego, jakim jest kierowcą. Polak nigdy nie dysponował budżetem, jakim mogli się pochwalić Lewis Hamilton czy Nico Rosberg. Był nawet zmuszony do spania w garażu.
- W karierze trzeba szukać jak najbardziej konkurencyjnego pakietu. Gdy zakładasz kask, to szukasz osiągów. Nie obchodzi cię kolor samochodu. Może być różowy czy pomarańczowy, byle jest szybki. Nie będzie nam łatwo, ale nigdy nie bałem się podjąć trudnego wyzwania. Mam wtedy większą satysfakcję - powiedział Kubica, którego celem jest wygranie 24h Le Mans.
- Jestem typem kierowcy, który ściga się samochodem i musi głębiej wczuć się w swoją rolę. Muszę dobrze rozumieć samochód. Tak jest od najmłodszych lat. Było tak już, gdy miałem 15-16 lat i żyłem w warsztacie. Nie miałem pieniędzy, by wynająć mieszkanie! Za to pasja zawsze we mnie była - oświadczył krakowianin.
Sukces Polaka w 24h Le Mans i WEC będzie uzależniony od jazdy kolegów. Yifei Ye i Robert Shwartzman pokazali jednak, że mają potencjał, aby odnosić zwycięstwa w wyścigach długodystansowych. - Jeśli będziemy inteligentni i będziemy współpracować, to nie widzę powodu, dla którego nie mielibyśmy osiągać dobrych wyników. Mamy wszystkie składniki, aby stworzyć z tego dobre danie. Wszystko zależy od nas samych - zakończył Kubica.
Czytaj także:
- Kolejna afera w F1. Śledztwo przeciwko prezydentowi FIA
- Francuzi reagują na dramat w F1. Wstrząs i zwolnienia w zespole