Tajemnicza choroba daje się we znaki. Kierowca Ferrari ma problem

Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Carlos Sainz
Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Carlos Sainz

Carlos Sainz z powodu tajemniczej choroby opuścił środowe briefingi prasowe w F1. W czwartek Hiszpan powrócił do bolidu, ale daleki był od wysokiej formy. - Nie będę gotowy na 100 proc. - stwierdził wprost o swojej formie w GP Arabii Saudyjskiej.

W tym artykule dowiesz się o:

Ferrari w środę poinformowało jedynie, że Carlos Sainz "nie czuje się najlepiej" i z tego powodu 29-latek musiał zrezygnować z wszelkich aktywności medialnych w Formule 1. Ledwie kilkanaście godzin wcześniej Hiszpan chwalił się w mediach społecznościowych, że pokonał na rowerze wokół Dżuddy dystans ponad 50 km, więc jego tajemnicza choroba była zaskoczeniem dla padoku F1.

Zespół z Maranello długo nie ujawniał, czy Sainz będzie w stanie wystąpić w czwartkowych treningach przed GP Arabii Saudyjskiej. Ostatecznie kierowca z Madrytu zasiadł w kokpicie SF-24, ale jego forma fizyczna pozostawiała wiele do życzenia. Dzień zakończył z siódmym czasem i stratą 0,628 s do najszybszego Fernando Alonso.

- To był dla mnie trudny dzień, biorąc pod uwagę moją chorobę. Ostatnie 24 godziny też nie były dla mnie łatwe. W tych treningach chodziło o to, aby w ogóle wsiąść do bolidu, zdobyć jak najwięcej danych i nie przekraczać limitów. Nadal nie czuję się najlepiej - powiedział Sainz przed kamerami Sky Sports.

ZOBACZ WIDEO: Koniec kariery, spokój czy nowy impuls. Czego potrzebuje Tai Woffinden?

- Mam nadzieję, że w piątek poczuję się lepiej. Nie będę jednak gotowy na 100 proc. Lepsze samopoczucie powinno mi pozwolić na jazdę na większym limicie i przygotowaniu się do soboty - dodał kierowca Ferrari.

Osłabienie sprawiło, że Hiszpan nie był w stanie dać z siebie wszystkiego podczas symulacji kwalifikacji i wyścigu w czwartkowym treningu. - Dlatego trudno mi czytać czasy okrążeń. W piątek przygotujemy się jak najlepiej do kwalifikacji. Ten tor charakteryzuje się niezłą przyczepnością i sporymi prędkościami, przez co jest trudny pod względem fizycznym - wyjaśnił Sainz.

Lepiej w czwartkowych treningach poradził sobie Charles Leclerc. Lider Ferrari zakończył dzień z czwartym czasem i miał 0,353 s straty do najszybszego kierowcy. - Różnica w czasach między zespołami jest niewielka. Dlatego interesujące będzie to, kto w piątek będzie w stanie wycisnąć maksimum z bolidu. Zwłaszcza że poprawi się stan toru i jego przyczepność - skomentował sytuację Leclerc.

Czytaj także:
- Verstappen nie będzie szantażował Red Bulla. Inwestorzy z Tajlandii pewni swego
- Ktoś chce zniszczyć rodzinę szefa Red Bulla. "Dość tego!"

Komentarze (0)