Tragiczne wyniki Francuzów w F1. Miiony wyrzucone do kosza

Materiały prasowe / Alpine / Na zdjęciu: Pierre Gasly
Materiały prasowe / Alpine / Na zdjęciu: Pierre Gasly

W ostatnich latach Alpine rozbudowywało fabrykę w Enstone i rekrutowało nowych pracowników, aby walczyć o czołowe lokaty w F1. Na początku sezonu 2024 zespół spisuje się fatalnie i jest najgorszy w stawce. Czy to skłoni Renault do jego sprzedaży?

W tym artykule dowiesz się o:

Gdy kilka lat temu Renault wróciło do stawki Formuły 1 z fabrycznym zespołem, Francuzi nakreślili ambitny plan. Restrukturyzacja fabryki w Enstone oraz zatrudnianie nowych inżynierów miały sprawić, że najpóźniej w latach 2024-2025 ekipa miała walczyć o tytuł mistrzowski. Oczekiwania były ogromne, a rzeczywistość okazała się brutalna.

Bolid Alpine, bo tak obecnie nazywa się ekipa z Enstone, jest najgorszy w stawce na starcie sezonu 2024. Podczas GP Arabii Saudyjskiej w padoku pojawił się nawet szef całej grupy Renault. Luca di Meo miał pocieszać pracowników i motywować do jeszcze cięższej pracy. W F1 pojawiły się jednak spekulacje, że jeśli Francuzi szybko nie odwrócą negatywnego trendu, to ekipa trafi na sprzedaż.

Inżynierów starają się też motywować kierowcy. Esteban Ocon i Pierre Gasly są w trudnej sytuacji. Obaj liczyli na walkę o czołowe lokaty w Alpine, a muszą zamykać stawkę. Nieoficjalnie wiadomo, że Francuzi rozglądają się za nowymi ekipami na sezon 2025. - Dziękuję kierowcom za ich motywacyjne przemowy - powiedział motorsport.com Bruno Famin, szef zespołu.

ZOBACZ WIDEO: Koniec kariery, spokój czy nowy impuls. Czego potrzebuje Tai Woffinden?

- Są bardzo konstruktywni, bardzo pozytywnie nastawieni, biorąc pod uwagę nasz występ. Takie nastawienie mają wszyscy w ekipie. To bardzo pozytywne, biorąc pod uwagę jak trudny weekend za nami - dodał Famin, który zadeklarował, że Alpine zrobi wszystko, aby odwrócić negatywny trend.

Francuz zaprzeczył, jakoby kierownictwo całej grupy Renault wywierało presją na szybką poprawę wyników. - Nie potrzebujemy tego, bo sami wiemy, że nasze wyniki są nie do zaakceptowania. Bolid jest nowy, rozwijamy go. Jestem optymistycznie nastawiony do przyszłości, choć nasza pozycja wyjściowa jest bardzo zła - oświadczył szef Alpine.

- Nie wiem, ile czasu nam to zajmie. Szykujemy poprawki do bolidu, tak jak inni. Staramy się, aby te aktualizacje były jak najszybciej. Jednak wszyscy są w takiej samej sytuacji. Wszyscy naciskają, a dla nas wyzwaniem jest, aby robić to szybciej od reszty - dodał Famin.

Problemem Alpine są ciągłe zmiany w strukturze zespołu. Marcin Budkowski zarządzał zespołem przez sezon, po czym sam odszedł z firmy. Jego następcą został Otmar Szafnauer, który został zwolniony po nieco ponad roku. W ostatnich miesiącach firma miała też dwóch dyrektorów technicznych - Pat Fry został zwolniony, a jego następca Matt Harman sam zrezygnował z zajmowanej funkcji. Z firmą rozstał się też szef aerodynamiki Dirk de Beer.

- Wkrótce będziemy mieć nowych pracowników, w fabryce pojawi się wiele nowych osób. Nie są to głośne nazwiska, ale naprawdę ciekawe. Chcę zbudować prawdziwy zespół. Mamy utalentowanych ludzi wewnątrz. Musimy jednak odświeżyć nasz personel świeżymi pomysłami z zewnątrz, którzy znają np. inne procesy - podsumował Famin.

Czytaj także:
- Zawrotna suma. Tyle dostała pracownica Red Bulla za milczenie
- "Tak rodzi się gwiazda". Czy 18-latek z Ferrari dostanie kolejną szansę w F1?

Źródło artykułu: WP SportoweFakty