Seksizm we włoskiej telewizji. Dziennikarka przyznała się do cierpienia

Zdjęcie okładkowe artykułu: Getty Images / Alessio Morgese / Na zdjęciu: Federica Masolin
Getty Images / Alessio Morgese / Na zdjęciu: Federica Masolin
zdjęcie autora artykułu

Federica Masolin przez lata odpowiadała za prowadzenie studia podczas wyścigów F1 we włoskim Sky. Seksistowski żart pod jej adresem w ubiegłym sezonie wywołał spory skandal. Włoszka nie ma jednak pretensji do swoich kolegów.

Skandal we Włoszech wybuchł przy okazji ubiegłorocznego wyścigu Formuły 1 w Barcelonie. Bezpośrednio na torze dla Sky pracowali Davide Valsecchi i Federica Masolin. Z tym duetem ze studia łączył się Matteo Bobbi. To właśnie on przerwał dyskusję na temat wydarzeń w F1 i zwrócił uwagą na atrakcyjną kobietę przechodzącą przez padok. Nazwał ją "pakietem poprawek".

- Już znam ten pakiet poprawek, ale powiedzieli mi, że nie mogę go przetestować. Dlatego się poddaję - odpowiedział Valsecchi, a Masolin była zażenowana dyskusją. Włoska dziennikarka gniewnie spojrzała na swojego kolegę i stwierdziła, by lepiej wraz z Bobbim "uważali" na to, co mówią. Poprosiła też wydawcę, by po prostu wyemitował wywiad z jednym z kierowców.

Seksistowskie uwagi Valsecchiego i Bobbiego wywołały lawinę krytyki wśród kibiców F1 we Włoszech. Obaj zostali zawieszeni na miesiąc w swoich obowiązkach, po czym wrócili do pracy. Jednak w tym sezonie Valsecchi nie jest już obecny na wyścigach jako stały ekspert Sky. Również Masolin opuściła padok, by skupić się na transmisjach z piłkarskiej Ligi Mistrzów.

ZOBACZ WIDEO: Koniec kariery, spokój czy nowy impuls. Czego potrzebuje Tai Woffinden?

Włoska dziennikarka wystąpiła w podcaście "The BSMT", gdzie wróciła do wydarzeń sprzed roku. Masolin ujawniła, że mocno "cierpiała", gdy jej koledzy byli krytykowani przez anonimowe osoby w sieci. - Jak sobie z tym poradziłam? Niezbyt dobrze. Nie sądziłam, że z tych słów zrobi się taka afera. Znam Matteo i Davide bardzo dobrze. Bardzo ich kocham. Davide jest dla mnie jak ten niesforny brat, którego zawsze musisz trzymać w ryzach - powiedziała Masolin.

- Matteo jest z kolei tak miłym facetem, że właściwie nigdy nie postrzegałam jego słów jako obrazę płci żeńskiej. Sama jestem kobietą, a nie poczułam się urażona tymi słowami. Znam ich i wiem, że nie było w tym żadnej złośliwości - dodała włoska dziennikarka.

Zdaniem Masolin, to właśnie bliskie relacje całej trójki sprawiły, że podczas wejścia na antenę zapanowała zbyt luźna atmosfera. - Jesteśmy grupą przyjaciół, traktujemy się niczym rodzina. Gdy nadajesz tyle godzin na żywo, to też może wkraść się zmęczenie. Te słowa nie były pogardą wobec kobiet. To były słowa, które możesz rzucić w barze, gdy jesteś z przyjaciółmi na piwie, gdy masz całkowite poczucie swobody - stwierdziła.

- Cierpiałam z ich powodu, bo wiedziałam, że nie zasługują na ten hejt, który się na nich wylał. Nie zasłużyli na te wszystkie wydarzenia, które miały miejsce - podsumowała Masolin.

Bobbi przeprosił później za swoje zachowanie. W mediach społecznościowych opublikował oświadczenie, w którym przekazał, że "stworzył nieprzyjemną chwilę, która wywołała złość u niektórych ludzi". "Skończyłem w żwirze" - napisał, stosując terminologię wyścigową.

"Przez 10 lat komentowałem F1 z przyjaciółmi ze Sky, którzy są dla mnie jak rodzina, i nigdy nie znalazłem się w tak nieprzyjemnej sytuacji. Zawsze powtarzam, że uczysz się na błędach i zaczynasz od nowa. To, co się stało, sprawi, że spróbuję się poprawić jako mężczyzna i profesjonalista" - dodał były włoski kierowca.

Czytaj także: - Były szef F1 reaguje na pozew Massy. Zaskakujące słowa Ecclestone'a - Czarne chmury nad kierowcą. Jest pierwsze ostrzeżenie

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (1)
avatar
PiotrF1Fan
15.03.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
chory świat się zrobił, kobiety przez ostatnie dziesięciolecie zrobiły się bardziej wyuzdanie i wulgarne niż kiedykolwiek a facet nawet nie może sobie zażartować, jak tak dalej pójdzie to same Czytaj całość