Wewnętrzne tarcia w Red Bull Racing nie mają końca. Obecnie nie jest jasne, czy Christian Horner wygrał walkę o władzę i zachowa stanowisko szefa zespołu do końca sezonu 2024. Wprawdzie Brytyjczyk został oczyszczony z zarzutów dotyczących "niewłaściwego zachowania" względem pracownicy, ale rzekomo poszkodowana kobieta zamierza zaskarżyć tę decyzję.
Kilka źródeł w padoku jest przekonanych, że wydarzenia w Red Bullu to element wewnętrznych tarć. Dlatego też, wkrótce po uratowaniu posady przez Christiana Hornera, pojawiły się doniesienia o możliwym zwolnieniu Helmuta Marko. 80-latek jest doradcą Red Bulla ds. motorsportu, ale odgrywa też bardzo ważną rolę w życiu Maxa Verstappena.
To właśnie Austriak sprowadzał 26-latka do Milton Keynes i w związku z tym Holender czuje do niego ogromną lojalność. Verstappen zapewnił sobie klauzulę w kontrakcie, zgodnie z którą może opuścić szeregi "czerwonych byków", jeśli z firmy odejdzie Marko. Kierownictwo Red Bulla w Austrii nie wiedziało o takim zapisie w umowie mistrza świata i było w szoku, gdy wyszedł on na jaw - ustalił "De Telegraaf".
ZOBACZ WIDEO: Koniec kariery, spokój czy nowy impuls. Czego potrzebuje Tai Woffinden?
Władze firmy produkującej napoje energetyczne będą próbowały ustalić, kto zamieścił stosowną klauzulę w kontrakcie Verstappena i wydał na nią zgodę. Może ona bowiem doprowadzić do sytuacji, w której zespół z Milton Keynes łatwo straci swoją gwiazdę. Zwykle kontrakty kierowców w Formule 1 zawierają tzw. klauzule wyjścia, ale oparte są one o wyniki i pozwalają jednej ze stron zakończyć współpracę, gdy ta prezentuje się marnie na torze.
Być może to właśnie klauzula dotycząca Marko sprawiła, że Austriak nie został zawieszony po GP Arabii Saudyjskiej. Gdy Formuła 1 rywalizowała w Dżuddzie, kilka źródeł informowało o wszczęciu dochodzenia przeciwko Austriakowi, który był podejrzany o wynoszenie do mediów informacji ze śledztwa ws. Hornera.
Verstappen ma ważny kontrakt z Red Bullem do końca 2028 roku. Gdyby Marko wcześniej opuścił firmę, to Holender będzie miał wolną rękę. To szczególnie ważne nawet nie w kontekście obecnych konfliktów w zespole, ale w odniesieniu do rewolucji technicznej, która nadejdzie w F1 w sezonie 2026. Może ona namieszać w stawce i sprawić, że Red Bull nie będzie tak dominującą siłą.
Czytaj także:
- Poszkodowana kobieta reaguje. Ciąg dalszy afery w Red Bullu
- Bottas walczy o pozostanie w F1. Ma jasny plan