"Konsultuje się z prawnikiem". Afera w Red Bullu może wybuchnąć na nowo?

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Christian Horner
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Christian Horner

Christian Horner został oczyszczony z zarzutów "niewłaściwego zachowania" względem pracownicy Red Bull Racing, ale to nie kończy sprawy. Kobieta, która została zawieszona w obowiązkach, chce wrócić do pracy. Jest też gotowa na proces sądowy.

Podczas GP Australii ucichł temat tarć wewnątrz Red Bull Racing. Wewnętrzne postępowanie doprowadziło do oczyszczenia Christiana Hornera z zarzutów "niewłaściwego zachowania" względem pracownicy, która następnie została zawieszona w pracy. Prawnik prowadzący śledztwo dopatrzył się u niej nieścisłości w zeznaniach i przeinaczania faktów.

Nie jest tajemnicą, że sprawa była elementem walki o władzę w najlepszym zespole Formuły 1, bo obalenia Brytyjczyka chcieli Helmut Marko oraz ojciec Maxa Verstappena - Jos. Dlatego też należy się spodziewać ciągu dalszego, nawet jeśli obecnie wydaje się, że szef Red Bulla wyszedł wzmocniony z całej afery.

Z informacji "The Independent" wynika, że zawieszona pracownica nie zamierza składać broni. - Podchodzi poważnie do całej sprawy i szuka rozwiązania problemu w dłuższej perspektywie. W tej chwili konsultuje się ze swoim prawnikiem ws. wyboru strategii dalszego działania. Chce, aby tę kwestię rozwiązano prywatnie - podało gazecie jedno ze źródeł.

ZOBACZ WIDEO: Zobacz obrady kapituły plebiscytu Herosi WP! Jóźwik, Małysz, Świderski i Korzeniowski wybrali nominowanych

Kobieta, która oskarżyła Hornera, formalnie ciągle jest pracownikiem Red Bulla. Otrzymuje pensję, ale nie może zjawiać się w fabryce w Milton Keynes. To jej się nie podoba, gdyż Brytyjka uważa padok F1 za idealne miejsce pracy i obecny okres zawieszenia traktuje jako blokadę możliwości realizacji zawodowej.

Nic nie wskazuje jednak na to, aby Christian Horner miał stracić posadę szefa Red Bull Racing. Niemiecki "Auto Motor und Sport" twierdzi, że po tym jak w Dubaju doszło do spotkania Chalerma Yoovidhyi (większościowy akcjonariusz Red Bulla) i Olivera Mintzlaffa (dyrektor generalny Red Bulla), pozycja Hornera w firmie uległa wzmocnieniu.

Red Bull ryzykuje, iż w następstwie ostatnich wydarzeń straci jednak swoją największą gwiazdę. Max Verstappen miał zagrozić szefom, że odejdzie z zespołu, jeśli 50-latek pozostanie na stanowisku. "Czerwone byki" są jednak na to gotowe i prowadzą już rozmowy transferowe z Fernando Alonso.

Czytaj także:
- Kolejny chętny na Verstappena. Holender zagroził odejściem z Red Bulla?!
- "Łagodny guz". Legenda F1 po pilnej operacji

Źródło artykułu: WP SportoweFakty