Czy Carlos Sainz będzie nowym kierowcą Aston Martina? To pytanie jest zasadne po najnowszych doniesieniach "Autosportu". Zespół z Silverstone ma ambitne plany i chce wkrótce walczyć o tytuł mistrzowski w Formule 1. Po to miliarder Lawrence Stroll wydał ponad 200 mln dolarów na budowę nowej fabryki, zatrudnił szereg inżynierów z konkurencyjnych ekip i podpisał umowę na dostawę silników z Hondą.
Obecnie liderem Aston Martina jest Fernando Alonso, ale coraz bardziej prawdopodobny jest scenariusz, w myśl którego 42-latek odejdzie po sezonie do Red Bull Racing. Były mistrz świata ma stworzyć tam superduet z Maxem Verstappenem albo też po prostu zastąpić Holendra w roli lidera "czerwonych byków", jeśli ten postanowi szukać szczęścia gdzie indziej.
Verstappen znajduje się też na celowniku Aston Martina, ale jeśli Holender zdecyduje się na przedwczesne odejście z Red Bulla, to prędzej trafi do Mercedesa. Dlatego Brytyjczycy realistycznie podchodzą do swojej sytuacji i sondują możliwość przeprowadzenia transferu Sainza.
ZOBACZ WIDEO: Oskarżył działacza o hamowanie rewolucji. "Pan Bóg spowodował, że go dzisiaj nie ma"
29-latek z Madrytu jest pozytywnym zaskoczeniem początku sezonu 2024. Wprawdzie opuścił GP Arabii Saudyjskiej z powodu zapalenia wyrostka robaczkowego, ale po dwóch tygodniach od operacji powrócił do bolidu i wygrał GP Australii. W ostatnim GP Japonii stanął z kolei na najniższym stopniu podium. To on jest liderem Ferrari, a nie Charles Leclerc.
Zainteresowanie kierowcą z Madrytu, który musi opuścić Ferrari, aby zrobić miejsce dla Lewisa Hamiltona, wyraża też Audi. Niemiecki gigant nie chce jednak licytować się o usługi Sainza i nie zamierza czekać w nieskończoność na jego decyzję. Firma z Ingolstadt oczekuje, że 29-latek podejmie decyzję najpóźniej do końca kwietnia. Jeśli tego nie zrobi, Audi ruszy po innych kierowców dostępnych na rynku.
Nazwisko Sainza wymienia się też w kontekście startów w Red Bull Racing i Mercedesie.
Czytaj także:
- Spore szkody. Przez wypadki kierowców stracili już miliony dolarów
- Ten wypadek będzie miał poważne konsekwencje. Williams znów się skompromituje?