Kolizja Lance'a Strolla i Daniela Ricciardo miała miejsce w połowie GP Chin, gdy na torze znajdował się samochód bezpieczeństwa. Stawka Formuły 1 szykowała się do wznowienia rywalizacji i jechała blisko siebie. Kanadyjczyk zagapił się i nie zwrócił uwagi na to, że bolidy jadące przed nim zaczynają hamować. W efekcie wjechał w tył maszyny Ricciardo, powodując w niej spore uszkodzenia.
- Ten idiota po prostu nacisnął hamulce! - wściekł się Stroll na Ricciardo. Jednak sędziowie nie zgodzili się z taką oceną. Reprezentant Aston Martina otrzymał 10 s kary. Dodatkowo do jego licencji dopisano dwa punkty karne.
Bardzo ostro zachowanie Strolla w Sky Sports ocenił Ricciardo. - Zacząłem się uspokajać, ale potem powiedziano mi, co Lance sądzi o tym incydencie. Okazuje się, że według niego jestem idiotą, że to moja wina. Cóż, to sprawiło, że moja krew się zagotowała - powiedział australijski kierowca w telewizyjnym wywiadzie.
ZOBACZ WIDEO: Jaki będzie ORLEN 80. Rajd Polski? Opowiada Mikołaj Marczyk
- Przecież wszystko jest jasne jak słońce w tej sytuacji. Do tego zdarzenia doszło za samochodem bezpieczeństwa! Jedyne, co musisz zrobić w takiej sytuacji, to zwracać uwagę na bolid jadący przed tobą. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć, jak zachowa się kierowca przed nami. Nie możemy zakładać, że wszyscy zaczną przyspieszać, bo restart wyścigu ma miejsce dopiero przekroczeniu linii startu/mety - zauważył kierowca Visa Cash App RB.
- Bardzo staram się, aby nie powiedzieć tego, co chcę powiedzieć, ale ten p***y gość, a nadal jestem grzeczny mówiąc to, jeśli uważa, że to ja jestem winien... Niech się chrzani! Może za godzinę, gdy oceni sytuację ponownie, to weźmie na barki część odpowiedzialności za ten incydent. Jeśli nie, to ani ja, ani nikt inny nie jest w stanie mu pomóc - dodał Ricciardo.
Kierowca Visa Cash App RB miał nadzieję na zdobycie punktów w GP Chin. Po uderzeniu w bolid jego szanse na dobry wynik zmalały do zera. Uszkodzenia w samochodzie były na tyle duże, że 34-latek stracił tempo i musiał zjechać do alei serwisowej.
- Najgorsze jest to, że on obwinie mnie o ten wypadek. Chcę, aby coś zrozumiał, jak już opadnie kurz. Musi wyciągnąć wnioski. Wszyscy popełniamy błędy. Każdy z nas to przerabiał w F1. Ważne jednak, aby zrozumiał, że zrujnował wyścig nie tylko sobie, ale też mojej osobie. To jest główny wniosek, jaki można wyciągnąć z tej sytuacji - podsumował Ricciardo.
Czytaj także:
- Zrobiło się nerwowo w Ferrari. "Chcę z nim porozmawiać!"
- Alonso znów podpadł sędziom w F1. Grozi mu zawieszenie w wyścigu