Nie tak dawno Fernando Alonso otrzymał trzy karne punkty i 20 s kary w GP Australii za celowe zwalnianie przed jednym z zakrętów w celu wytrącenia z równowagi George'a Russella w walce o pozycję. Brytyjczyk dał się zaskoczyć Hiszpanowi, zbyt ostro zahamował podążając za rywalem z Aston Martina i zanotował groźnie wyglądający upadek.
Tamta decyzja sędziów wywołała sporo kontrowersji, gdyż zdaniem wielu ekspertów Alonso jadąc z przodu miał prawo dyktować warunki, a równocześnie wcześniejsze hamowanie nie było przesadnym manewrem. Teraz 42-latek znów podpadł stewardom. Tym razem zachowaniem w sprincie towarzyszącym GP Chin.
Dwukrotny mistrz świata walczył o trzecią pozycję z duetem kierowców Ferrari. W zakręcie numer dziewięć doszło do jego starcia z Carlosem Sainzem, w następstwie którego w samochodzie Fernando Alonso doszło do przebicia opony. Reprezentant Aston Martina zjechał do alei serwisowej i ostatecznie wycofał się ze sprintu na dwa okrążenia przed metą.
ZOBACZ WIDEO: Jaki będzie ORLEN 80. Rajd Polski? Opowiada Mikołaj Marczyk
Sędziowie wezwali Alonso i Sainza na rozmowę, po czym uznali, że starszy z Hiszpanów mógł uniknąć kolizji. Wprawdzie 42-latek nie dokończył sprintu, ale został sklasyfikowany w wynikach końcowych, gdyż przejechał zdecydowaną większość dystansu. Dlatego kierowcy Aston Martina upiekło się, bo dopisanie karnych 10 s nie miało dla niego większych konsekwencji.
Większym problemem dla Alonso jest to, że po raz kolejny otrzymał on trzy karne punkty do swojej licencji. Łącznie zawodnik Aston Martina ma ich już sześć i znajduje się w połowie drogi do automatycznego zawieszenia w wyścigu F1. Zgromadzenie dwunastu karnych "oczek" skutkuje przymusową pauzą w jednym Grand Prix.
- Zrównaliśmy się w zakręcie numer siedem, w kolejnym próbowałem zjechać na zewnątrz. Jednak Carlos nie zostawił mi miejsca, więc w dziewiątym zrobiłem mu to samo. Gdy walczyliśmy w ósmym zakręcie, nie dotknęliśmy się. W dziewiątym nie odpuścił i doszło do kontaktu - podsumował Alonso całą sytuację w DAZN.
Sędziowie po wydaniu decyzji ws. Alonso zaapelowali też do FIA, aby nieco zmieniła przepisy. Wszystko po to, aby w podobnych sytuacjach w przyszłości można było nakładać kary, które skutkowałyby np. przesunięciem na starcie do wyścigu. Dopisanie 10 s do wyniku Hiszpana w sprincie, którego on nie ukończył, nie było dla niego żadną sankcją.
Czytaj także:
- Red Bull szuka następcy Verstappena. Dwie młode gwiazdy na celowniku
- Zagadkowe pożary traw w F1. Szukają przyczyny dziwnego zjawiska