Weekend wyścigowy GB3 Championship na torze w holenderskim Zandvoort rozpoczął się od testów i treningów. Pierwsze sesje odbyły się już w czwartek. Tymoteusz Kucharczyk od początku prezentował dobre tempo w każdych warunkach, potwierdzając to najlepszym czasem w deszczowej sesji w piątek.
Mokry tor utrzymał się również w sobotni poranek. Od startu kwalifikacji kierowca HiTech dyktował tempo i poprawiał się niemal na każdym okrążeniu. Ostatecznie zdobył pierwszy rząd do dwóch wyścigów, ulegając minimalnie jedynie Johnowi Bennettowi.
Słynna pogoda na Zandvoort zagwarantowała masę emocji w pierwszym wyścigu. Kierowcy przystąpili do niego na oponach typu slick, jednak od pierwszego okrążenia na fragmentach toru kropiło lub wręcz padało. To było za mało na deszczówki, dlatego kierowcy musieli być uważni. Polak był bezbłędny w tych trudnych warunkach, w których dowiózł drugie miejsce oraz cenne punkty do klasyfikacji generalnej.
ZOBACZ WIDEO: Mikołajki stolicą motorsportu. Tłumy na ORLEN 80. Rajdzie Polski
Kucharczyk znakomicie ruszył do drugiego wyścigu i w pierwszym zakręcie był na prowadzeniu. Niestety, karambol w głębi stawki od razu po starcie spowodował czerwoną flagę i powtórzenie całej procedury. To nie pokrzyżowało jednak jego planów. Samochód numer 22 ponownie atomowo wystartował z drugiego pola i nie oddał prowadzenia do samej mety. Czwarte zwycięstwo w tym sezonie oraz pech wszystkich najgroźniejszych rywali sprawił, że Polak ponownie objął prowadzenie w klasyfikacji generalnej GB3 Championship.
Odwrócona kolejność startowa w trzecim wyścigu tradycyjnie przyniosła sporo emocji. Kucharczyk rozpoczynał rywalizację z 11. pola, przebił się po kilku okrążeniach na ósme miejsce. Potem spadł na dwunastą lokatę, gdy rywal wywiózł go poza tor, aby ostatnie skończyć rywalizację na dziesiątym miejscu.
- Rywalizacja na Zandvoort okazała się szalona, jednak potoczyła się po naszej myśli. Treningi w zmiennych warunkach pokazały, że jesteśmy mocni na suchej i mokrej nawierzchni. Ten potencjał udało się wykorzystać w kwalifikacjach, gdzie po raz kolejny nie wyszliśmy poza pierwszy rząd. Wyścig numer jeden to walka o przetrwanie na slickach, gdy część toru była mokra. Jestem zadowolony, że nie popełniłem tam błędu, bo to pozwoliło zdobyć kolejne podium w tym sezonie - powiedział Kucharczyk po zakończeniu weekendu w Zandvoort.
- W drugim wyścigu wszystko potoczyło się po mojej myśli. Atomowy start i to dwa razy przez czerwoną flagę pozwolił na objęcie prowadzenia tuż po zgaśnięciu czerwonych świateł. Świetne tempo naszego samochodu nie pozostawiło złudzeń aż do flagi w szachownicę i odnieśliśmy czwarte zwycięstwo w tym sezonie. Ostatnia rywalizacja to sporo zamieszania, gdzie czasami walka była bardzo bliska, lecz mimo to zdobyliśmy kolejne cenne punkty. Jestem dumny, że wykorzystaliśmy swoje szanse w ten weekend i wyjeżdżamy z Holandii jako liderzy mistrzostw - dodał 18-latek.
Chociaż Tymoteusz Kucharczyk osiąga świetne wyniki w serii GB3 Championship, która dla wielu była jednym z ostatnich etapów przed startami w Formule 1 i nazywany jest "nowym Robertem Kubicą, to wciąż nie może być pewny dokończenia sezonu 2024. 18-letni Polak nie ma budżetu na pełen cykl startów, ale wierzy, że dobre występy w Holandii pomogą mu w pozyskaniu nowych darczyńców.
- Dziękuję zespołowi HiTech za wspaniałe przygotowanie samochodu oraz za wsparcie, które dostaję od nich na każdym kroku. Podziękowania również dla firmy technologicznej Iteo oraz wszystkich kibiców, którzy jak zawsze dali mi mnóstwo motywacji! Mam nadzieję, że sprawy poza torem potoczą się pomyślnie i za dwa tygodnie zobaczymy się podczas kolejnej rundy - podsumował swój weekend Tymek Kucharczyk.
Czytaj także:
- Mercedes pomoże rywalowi wyjść z dołka? "Skomplikowana sytuacja"
- Red Bull wyprodukował "potwora". Cena? Zwala z nóg