Hamilton wprost o wypadku z Verstappenem. "Możesz się tylko śmiać"

Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Lewis Hamilton
Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Lewis Hamilton

Lewis Hamilton i Max Verstappen przed laty stoczyli pasjonujący pojedynek o tytuł mistrzowski. W GP Węgier obaj kierowcy znów spotkali się na torze, a Holender wjechał w rywala. Zachowanie Hamiltona po tym zdarzeniu było dość zaskakujące.

Lewis Hamilton dzięki umiejętnej strategii Mercedesa zyskał szansę na podium w GP Węgier. W zupełnie innym nastroju w niedzielę znajdował się Max Verstappen, który krytykował liczne decyzje Red Bull Racing. Błędna taktyka sprawiła, że aktualny mistrz świata po drugim pit-stopie spadł na piątą pozycję i musiał nadrabiać stracony dystans.

Holender dość gładko poradził sobie z Charlesem Leclercem, po czym zaczął "kąsać" Lewisa Hamiltona. Kibicom Formuły 1 mógł przypomnieć się sezon 2021, gdy obaj kierowcy zaciekle walczyli o tytuł mistrzowski. Na osiem okrążeń przed metą doszło do kolizji pomiędzy Verstappenem a Hamiltonem.

Kierowca Red Bulla zblokował koła w pierwszym zakręcie, uderzył w Hamiltona i wypadł na pobocze. Spadł przez to na piątą lokatę, ale miał sporo szczęścia, że w ogóle mógł kontynuować jazdę. Sędziowie przeanalizowali to zajście i ostatecznie nie nałożyli kary na 26-latka. Co na temat tej sytuacji myśli z kolei Hamilton?

ZOBACZ WIDEO: Zmiana systemu rozgrywek w Polsce? Jerzy Kanclerz przedstawia propozycje

- Nie mieliśmy w tym wyścigu tempa McLarena ani Red Bulla. Jednak zdołaliśmy się utrzymać w walce na pierwszych okrążeniach. Bardzo trudno było zadbać o opony, a na koniec stoczyliśmy zaciętą walkę z Maxem. Włosy jeżyły się na głowie, ale takie są wyścigi. Jestem naprawdę szczęśliwy i wdzięczny za te punkty. Podziękowania dla zespołu - powiedział Hamilton w Sky Sports.

- To nie była stresująca sytuacja. Wystarczy popatrzeć, jakie miał tempo Red Bull, jak zmniejszał przewagę w niektórych zakrętach. W takiej sytuacji możesz się tylko śmiać, bo nic nie jesteś w stanie zrobić - dodał.

- Szczególnie w ostatnim sektorze Verstappen był bardzo silny, podobnie jak oba McLareny. Widziałem już z daleka, że Max nadjeżdża. Był w stanie hamować później niż ja. Pojechał aż do środka zakrętu, ja pozostałem na swojej ścieżce i doszło do kontaktu. To był zwykły incydent wyścigowy - podsumował kierowca Mercedesa.

Verstappen może mówić o sporym szczęściu, bo gdyby sędziowie nałożyli na niego najmniejszą z możliwych kar i dopisali do jego wyniku 5 s, to w wynikach GP Węgier spadłby na szóstą pozycję.

Czytaj także:
- Gruba afera w F1. "Zespół postąpił słusznie"
- Verstappen stracił kontrolę nad sobą. "P***e się wszyscy"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty