Audi nabyło zespół Stake F1 Team i formalnie zadebiutuje w królowej motorsportu w roku 2026. Liderem tego projektu uczyniono Andreasa Seidla, który zrezygnował z posady szefa McLarena i zaczął zarządzać ekipą z Hinwil w ubiegłym roku. Równocześnie z ramienia zarządu Audi działania wspierał Oliver Hoffmann. We wtorek dość niespodziewanie ogłoszono, że Seidl i Hoffmann opuszczają firmę.
Od 1 sierpnia 2024 roku nowym szefem projektu F1 w Audi będzie Mattia Binotto. Włoch wcześniej był szefem Ferrari. 54-latek ma ogromne doświadczenie w Formule 1, zwłaszcza z zakresu budowy jednostek napędowych. To bardzo ważne dla niemieckiej firmy, która opracowuje właśnie pierwszy silnik F1 w swojej historii.
Nominacja Binotto wywołała konsternację w padoku F1. W ostatnich tygodniach plotkowano o konflikcie pomiędzy Seidlem a Hoffmannem i spodziewano się, że jeden z nich straci pracę, tymczasem Audi zdecydowało się na rewolucję. Tak poważny ruch może świadczyć o tym, że marka należąca do Volkswagena ma opóźnienia w realizacji swojego planu.
ZOBACZ WIDEO: Zmiana systemu rozgrywek w Polsce? Jerzy Kanclerz przedstawia propozycje
- Jestem zachwycony, że udało nam się zatrudnić Mattię Binotto w naszym ambitnym projekcie. Ma ogromne doświadczenie z 25 lat pracy w F1, więc niewątpliwie będzie miał ogromny wkład w rozwój Audi - przekazał Gernot Dollner, dyrektor generalny Audi.
W przyszłości Binotto ma też objąć funkcję dyrektora operacyjnego i technicznego w zespole startującym obecnie jako Stake F1 Team. Włoch podobną funkcję pełnił w Ferrari, gdzie obowiązki szefa ekipy łączył z nadzorowaniem departamentu technicznego.
- Naszym celem jest przyspieszenie całego projektu F1, tak aby miał on przejrzyste struktury zarządzania i wszyscy mieli jasno zdefiniowane obowiązki. Zespół musi działać szybko i samodzielnie - dodał Dollner.
Do roszad w Audi dochodzi w momencie, gdy zespół wciąż nie skompletował składu na rok 2025. Na razie kontrakt z zespołem podpisał tylko Nico Hulkenberg. Drugi fotel w ekipie pozostaje nieobsadzony. Kandydatem do jazdy w stajni z Hinwil był Carlos Sainz, ale Andreas Seidl nie potrafił dotąd nakłonić Hiszpana do współpracy. Być może zrobi to Mattia Binotto, który przed kilkoma laty ściągał Sainza do Ferrari.
Czytaj także:
- Przykre obrazki z F1 poszły w świat. Szef zespołu się tłumaczy
- Kierowcy F1 puściły nerwy. Zespół "sp***ł" mu wyścig