To będzie film, jakiego jeszcze nie było. Po raz pierwszy w historii Formuła 1 zgodziła się, aby jej wyścigi równocześnie były planem filmowym. Jeśli ktoś był na wybranym Grand Prix w sezonie 2023 albo 2024, to już za kilka miesięcy będzie mógł szukać siebie w ujęciach z trybun. Dzięki temu producenci "F1" nie musieli zatrudniać statystów ani generować publiki za pomocą efektów specjalnych.
Reżyser Joseph Kosinski i producent Jerry Bruckheimer dostali też dostęp do ujęć walki z toru. To daje gwarancję, że śledzący film z Bradem Pittem w roli głównej zobaczą ciekawe ujęcia, bo zadbali o to kierowcy F1 z obecnej stawki.
Polak u boku Brada Pitta
Polaków zelektryzowała wiadomość, że u boku Brada Pitta przy kręceniu "F1" pracuje nasz rodak. To operator Łukasz Bielan, który od lat mieszka i pracuje w Stanach Zjednoczonych. W przeszłości pracował on m.in. na planie "Co gryzie Gilberta Grape'a", gdzie zagrali m.in. Johnny Depp i Leonardo di Caprio. Bielan rozwijał swoje umiejętności pod okiem Svena Nykvista. Obecnie jest jednym z lepszych operatorów w Hollywood.
ZOBACZ WIDEO: Zmiana systemu rozgrywek w Polsce? Jerzy Kanclerz przedstawia propozycje
Powstawaniu "F1" towarzyszy aura tajemniczości. Podczas wybranych wyścigów w alei serwisowej można zobaczyć garaż fikcyjnego zespołu APXGP, w którym znajdują się przerobione bolidy Formuły 2. Są one wykorzystywane do niektórych ujęć. Problem w tym, że dziennikarzy obecnych na Grand Prix obowiązuje zakaz robienia zdjęć i filmów. Oficjalnie nie mogą oni ujawniać, co robiła ekipa filmowa z Bielanem na czele.
Z pomocą przychodzą jednak... kibice. Jako że Brad Pitt oraz zatrudnieni na potrzeby "F1" dublerzy wyjeżdżają na tor podczas przerw między sesjami, w internecie nie brakuje filmów przedstawiających kulisy powstawania kinowego hitu.
Nie jest tajemnicą, że Brad Pitt nie odmówił sobie przyjemności z jeżdżenia bolidem F2, który w filmie ma wyglądać niczym maszyna z F1. - Muszę powiedzieć, że jako zwykła osoba nie miałem pojęcia, co to znaczy być kierowcą F1, jak bardzo trzeba być agresywnym za kierownicą, jaką zwinnością należy się wykazać. To niesamowici sportowcy - mówił przed rokiem Pitt w rozmowie ze Sky Sports.
W większości scen za kierownicą bolidów fikcyjnej ekipy APXGP siedzą Craig Dolby oraz Luciano Bacheta - byli kierowcy wyścigowi z Wielkiej Brytanii, którzy nie zrobili większej kariery.
Zespół APXGP doczekał się nawet swojego oficjalnego konta w mediach społecznościowych. Tytularnym sponsorem ekipy została firma Expensify, która jest jak najbardziej prawdziwa - na co dzień zajmuje się oprogramowaniem na potrzeby biznesu. Producenci filmu przechadzają się po padoku w strojach zespołu APXGP - nieprzypadkowo polski operator na zdjęciach z Bradem Pittem ma na sobie bluzę ze sponsorami APXGP.
Jak "F1" wygląda zza kulis?
WP SportoweFakty miały możliwość przyglądać się, jak powstaje "F1" podczas jednego z wyścigów. Producenci zadbali o każdy detal. Nad garażami fikcyjnej ekipy APXGP można nawet dostrzec zdjęcia Brada Pitta i Damsona Idrisa - aktorów wcielających się w postaci Sonny'ego Hayesa i Joshua'y Pearce'a. Grafiki są identyczne jak te, które wykorzystuje Formuła 1 dla "prawdziwych" kierowców.
Pitt i Idris pojawili się przed wyścigiem na polach startowych, aby wraz z prawdziwymi kierowcami wysłuchać hymnu. To kolejne ujęcie, którego stworzenie nie byłoby możliwe, gdyby nie współpraca z Formułą 1. Scena, w której widzimy obok gwiazd kina takie postaci jak Max Verstappen czy Lewis Hamilton, dodaje filmowi autentyczności.
Bolidy APXGP pojawiły się też na polach startowych. Wokół krząta się wielu fikcyjnych mechaników - wszystko po to, aby w filmie jak najlepiej oddać realia F1. Maszyny są ustawione na końcu stawki, tak aby nie przeszkadzać w rywalizacji tych, dla których kibice przyszli na tor.
Kibice obecni na GP Wielkiej Brytanii w sezonie 2023 mieli za to możliwość obserwowania, jak na potrzeby "F1" tworzone są sceny bezpośredniej walki pomiędzy kierowcami APXGP. Przez kilka minut po torze Silverstone w bliskim kontakcie ścigały się dwie przerobione maszyny F2. Wówczas temat produkcji hitu z Pittem w roli głównej nie był jeszcze tak eksponowany przez media, dlatego część fanów nawet nie do końca wiedziała, co się dzieje.
"F1" pochłonie 300 mln dolarów?
Film z Pittem w roli głównej miał mieć premierę już w tym roku, ale został opóźniony o kilkanaście miesięcy przez głośny strajk scenarzystów w Hollywood. Z tego powodu część zdjęć powstałych w 2023 roku trafiła do kosza, a ekipa filmowa musiała pojawić się na wyścigach F1 w tym sezonie. Miało to wpływ na budżet produkcji, który według nieoficjalnych doniesień przekroczył 300 mln dolarów.
Oficjalnie osoby odpowiedzialne za "F1" zaprzeczają, jakoby film pochłonął tak olbrzymie kwoty. - Nigdy nie spotkałem się z tak dużym zawyżeniem budżetu. Nie mam pojęcia, skąd wzięła się ta liczba, ale na pewno nie wydaliśmy 300 mln dolarów - powiedział reżyser Joseph Kosinski w "Deadline".
Premiera "F1" przewidziana jest na 25 lipca 2025 roku (rynek międzynarodowy) oraz 27 lipca (Stany Zjednoczone). W filmie zobaczymy takie gwiazdy jak Brad Pitt, Damson Idris, Kerry Condon, Javier Bardem, Tobias Menzies, Sarah Niles, Kim Bodnia i Samson Kayo.
Co z fabułą? Brad Pitt ujawnił, że grana przez niego postać wraca do F1, aby wesprzeć młody talent i pomóc mu w pokonaniu kryzysu. - Mój bohater miał fatalny wypadek, po którym zniknął z F1 i ścigał się w innych kategoriach. Jego przyjaciel, grany przez Javiera Bardema, jest właścicielem zespołu. Jego ekipa zajmuje ostatnie miejsce w klasyfikacji, nie zdobyli ani punktu. I nagle mają w składzie fenomenalnego gościa, granego przez Damsona Idrisa. Wtedy on sprowadza mnie do ekipy - powiedział amerykański aktor w Sky.
Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj także:
- Rewolucja w niemieckim gigancie. Dwie kluczowe osoby zwolnione
- Ponad 400 mln zł za cztery lata. Ostatnia praca przed emeryturą?