W lutym ogłoszono światu sensacyjny transfer Lewisa Hamiltona. Brytyjczyk postanowił zrezygnować z ważnej umowy z Mercedesem i w roku 2025 przeniesie się do Ferrari. Decyzja 39-latka była szokiem dla całego środowiska Formuły 1, bo wcześniej Hamilton wielokrotnie zapewniał o swojej miłości do niemieckiej marki i nawiązał przyjacielską więź z Toto Wolffem.
Wolff w rozmowie ze Sky Sports wrócił do wydarzeń z przełomu stycznia i lutego. Wtedy Austriak dowiedział się, że Hamilton postanowił opuścić Mercedesa po zakończeniu sezonu 2024. - Istnieje relacja zawodowa i osobista. Gdy podpisaliśmy krótkoterminowy kontrakt, było jasne, że to się może wydarzyć. Zabolało mnie jednak to, że nie mogłem na to zareagować - powiedział Austriak
- Wszystko wydarzyło się w ciągu jednego dnia. Zastanawialiśmy się nad właściwym momentem ogłoszenia tej decyzji i stało się jasne, że doszło do wycieku informacji z Ferrari. Dowiedzieliśmy się, że potwierdzą transfer w dniu ogłoszenia wyników finansowych firmy - dodał Wolff.
ZOBACZ WIDEO: "Mogę mieć pretensje". Świątek podsumowała swój występ na igrzyskach
Szef Mercedesa miał za złe swojemu kierowcy, że ten nie poinformował go wcześniej o swojej decyzji. Utrzymywanie wszystkiego w tajemnicy sprawiło, że Wolff nie miał czasu, aby powiedzieć sponsorom i akcjonariuszom o tym, co ma się wydarzyć w przyszłości.
- Gdzieś przeczytałem motto: "Graj ostro, wybaczaj szybko i przepraszaj, gdy się mylisz". Nasze osobiste relacje nie ucierpiały po decyzji Lewisa. Gdybym postawił się na jego miejscu, to byłbym w stanie to zrozumieć. Mercedesowi nie wiodło się najlepiej, a Lewis jest w ostatniej fazie swojej kariery, a każdy kierowca chce nosić czerwony kombinezon z galopującym koniem - ocenił Wolff.
- Pod względem finansowym warunki dla Lewisa również były bardzo korzystne. Dlatego rozumiem jego motywację i całkowicie się z tym pogodziłem. Nasza relacja stała się nawet o wiele głębsza, co nie oznacza jednak, że jest to rozwód za porozumieniem stron - podsumował.
Czytaj także:
- To ich koniec w F1? Zaskakujący plan niemieckiego giganta
- Strajk Francuzów może storpedować F1. "Wbicie noża w plecy"