To była szumnie zapowiadana transakcja. Negocjacje ws. przejęcia Saubera (obecnie startuje jako Stake F1 Team) trwały wiele miesięcy i oficjalnie Audi zgodziło się zapłacić ok. 400 mln dolarów za 75 proc. akcji zespołu z Hinwil. Równocześnie Niemcy zaczęli prace nad skonstruowaniem silnika Formuły 1, który pojawi się w roku 2026. Wtedy też dojdzie do rebrandingu ekipy.
Może się jednak okazać, że Audi szybko zweryfikuje swoje plany. Stake F1 Team jest obecnie najgorszym zespołem w stawce, jako jedyny nie zdobył ani jednego punktu w sezonie 2024. Fabryka w Hinwil wymaga kolejnych inwestycji, a jednostka napędowa rozwijana w zakładach w Neuburgu będzie potrzebować kilku lat na osiąganie dobrych rezultatów.
Nie bez znaczenia są też nastroje wewnątrz koncernu i firmy. Grupa Volkswagen, do której należy marka Audi, zapowiedziała cięcie wydatków w związku z gorszymi wynikami finansowymi. Niemieckie związki zawodowe już krytykują kierownictwo VW, które nie wyklucza zamykania fabryk w ojczyźnie. Z kolei sprzedaż Audi kuleje, co doprowadziło ostatnio do zmian na szczycie firmy.
ZOBACZ WIDEO: Miał konkurować ze Zmarzlikiem. Na razie nie potrafi się do niego zbliżyć
Projekt dotyczący F1 też przeżył wstrząs, bo kilka tygodni na jego czele stanął Mattia Binotto. Były szef Ferrari zastąpił Andreasa Seidla, który rozwijał fabrykę w Hinwil i szykował Audi do debiutu w F1 przez ostatnie dwa lata.
"Mattia Binotto był obecny przez cały weekend podczas GP Włoch i zmieniał koszulki, w zależności od tego, czy udzielał wywiadu dla Stake F1 Team, czy też Audi. W niedzielę towarzyszył mu Gernot Dollner, czyli dyrektor generalny Audi, który nie ma pojęcia o F1. Mówi się, że Dollner najchętniej w ogóle nie angażowałby się w F1, ale zarząd nakazał mu uruchomienie tego projektu" - napisał na swoim blogu dziennikarz Joe Saward.
"Pojawiają się również pytania, czy warto kontynuować tę działalność, biorąc pod uwagę słabe wyniki finansowe Audi i niedawne informacje o tym, że spółka-matka, Volkswagen, zamierza przedstawić plan oszczędnościowy - i to jeden z najbardziej radykalnych w swojej historii. Może nawet zakładać zamykanie niemieckich fabryk" - dodał Saward.
"Można przypuszczać, że Dollner wkrótce zacznie przedstawiać argumenty za tym, aby sprzedać zespół F1 z zyskiem i wycofać się z gry. Obwinianie gospodarki to zawsze dobre wytłumaczenie dla koncernów samochodowych, gdy wycofują się z F1. Nikt nie może wtedy powiedzieć, że firma ucieka, bo nie radzi sobie w mistrzostwach" - podsumował brytyjski dziennikarz.
Za wycofaniem się z F1 przemawiają pieniądze. Audi nabyło Saubera po okazyjnej cenie. Obecnie zespoły wyceniane są nawet na 1 mld dolarów, więc Niemcy sprzedając ekipę funkcjonującą obecnie jako Stake F1 Team zgarnęliby sporo gotówki do kieszeni.
Czytaj także:
- Kubica komentuje historyczny sukces. "Z zewnątrz wyglądał na dość łatwy"
- "Nie będę kłamać". Ogromne rozgoryczenie po wyścigu F1