"To nie muzyka rap". Absurdalny powód kary dla mistrza F1

Getty Images / Vince Mignott/MB Media/Getty Images / Na zdjęciu:  Max Verstappen
Getty Images / Vince Mignott/MB Media/Getty Images / Na zdjęciu: Max Verstappen

Podczas czwartkowej konferencji prasowej przed Grand Prix Singapuru Maxowi Verstappenowi wymsknęło się niecenzuralne słowo. Na kierowcę Red Bulla szybko nałożono karę.

W tym artykule dowiesz się o:

W niedzielę (22.09) odbędzie się wyścig o Grand Prix Singapuru. Jednym z faworytów do zwycięstwa jest Max Verstappen. Holenderski kierowca Red Bulla prowadzi w klasyfikacji generalnej z przewagą 59 punktów nad Lando Norrisem i zmierza po swój czwarty z rzędu tytuł mistrza świata.

Verstappen brał udział w czwartkowej konferencji prasowej poprzedzającej najbliższy wyścig. Odpowiadał na pytania dziennikarzy w języku angielskim. W pewnej chwili z jego ust padło przekleństwo. Kierowca po pierwszej piątkowej serii treningowej stawił się przed sędziami, którzy przekazali mu informacje o czekającej na niego karze.

Uznano, że język, którego użył Holender "jest powszechnie uważany za niegrzeczny i grubiański". Za karę nałożono na niego obowiązek wykonania prac o charakterze społecznym. Verstappen na swoją obronę przekazał, że angielski nie jest jego ojczystym językiem, co jednak nie zmieniło decyzji sędziów.

ZOBACZ WIDEO: Invest in Szczecin Open zamieni się w turniej ATP 250? Dyrektor odpowiada

"Choć akceptujemy to wyjaśnienie, ważne jest, aby osoby, które są wzorami, były ostrożne na forum publicznym, szczególnie wówczas, gdy nie ciąży na nich żadna presja. Ta kwestia była już w przeszłości podnoszona i zawodnicy już o niej wiedzą, dlatego zdecydowaliśmy się na większą karę niż we wcześniejszych przypadkach" - przekazano w komunikacie informującym o nałożeniu na Holendra kary. Charakter prac społecznych ma ustalić sekretarz generalny ds. sportu Międzynarodowej Federacji Samochodowe (FIA).

Co ciekawe, karę dla Verstappena ogłoszono tuż po tym, jak kierowcy zostali poproszeni o ograniczenia wulgarnego języka w radiowej komunikacji z członkami teamu. Słowa zawodników i inżynierów są bowiem prezentowane widzom podczas transmisji telewizyjnej. Prezes FIA Mohammed Ben Sulayem w rozmowie z portalem autosport.com stwierdził, że sporty motorowe "nie są muzyką rap", a kierowcy powinni uważać na to, w jaki sposób się wyrażają.

Na jego słowa odpowiedzieli Lando Noris i Charles Leclerc, którzy zwrócili uwagę, że czasem trudno jest powstrzymać emocje towarzyszące wyścigom F1. Z kolei Lewis Hamilton w wypowiedzi o rapie zaczął doszukiwać się... znamion rasizmu. Uznał on bowiem, że ten gatunek muzyczny jest stereotypowo kojarzony z osobami czarnoskórymi.

Komentarze (0)