W piątkowym treningu przed GP Meksyku zobaczyliśmy aż pięciu młodych kierowców. To zawodnicy, którzy mają na swoim koncie maksymalnie dwa występy w Formule 1. W ten sposób ekipy wypełniają regulaminowy wymóg polegający na promowaniu nowych talentów. Swoje szanse w bolidach otrzymali Robert Shwartzman, Oliver Bearman, Pato O'Ward, Felipe Drugovich i Andrea Kimi Antonelli.
W trakcie sesji sporo narozrabiał Alexander Albon, który stracił panowanie nad samochodem i uderzył w jadącego przed nim Olivera Bearmana. Sędziowie początkowo wywiesili żółte flagi, nakazujące kierowcom ograniczenie prędkości i zachowanie ostrożności. Później doszło do całkowitego przerwania treningu czerwoną flagą.
Pecha w tej sytuacji miał Robert Shwartzman. Rosjanin z izraelskim paszportem w okresie żółtych flag wyprzedził Yukiego Tsunodę, co jest zabronione przez regulamin F1. Dlatego sędziowie nałożyli na niego karę cofnięcia o pięć pozycji na starcie do kolejnego wyścigu.
ZOBACZ WIDEO: Rajdówka warta ponad milion złotych. Skąd ta cena?
Problem polega na tym, że 25-latek brał udział w treningu przed GP Meksyku jako młody kierowca Stake F1 Team i nie ściga się regularnie w F1. Obecnie Shwartzman rywalizuje w długodystansowych mistrzostwach świata WEC, a w kolejnym sezonie ma startować w amerykańskiej serii IndyCar. Mało prawdopodobne, aby kiedykolwiek otrzymał szansę regularnych startów w F1. Dlatego najpewniej nigdy nie zrealizuje postanowienia sędziów.
- Za późno zostałem poinformowany o samochodzie Tsunody przede mną. Byłem na szybkim okrążeniu, kiedy nagle zobaczyłem żółte flagi. Yuki wręcz stanął w miejscu na poboczu, a ja po prostu przeleciałem obok i starałem się w niego nie uderzyć. Wszystko działo się bardzo szybko i nie miałem czasu, aby zareagować - wyjaśnił później Shwartzman w Sky Sports.
- Wiem, że nie można wyprzedzać w warunkach żółtej flagi, więc w pełni akceptuję decyzję sędziów, choć wszystko potoczyło się natychmiastowo - podsumował Rosjanin z izraelskim paszportem.