W czwartek Mercedes potwierdził, że Mick Schumacher opuści zespół po sezonie 2024, po dwóch latach spędzonych jako kierowca testowy i rezerwowy. W ostatnich miesiącach Niemiec intensywnie starał się wrócić do regularnych startów w Formule 1, ale takie ekipy jak Stake F1 Team, Williams i Alpine nie były zainteresowane jego usługami. W tej sytuacji 25-latkowi pozostała jazda w wyścigach długodystansowych WEC.
"Dziękujemy, Mick. Możemy potwierdzić, że nasz rezerwowy Mick postanowił opuścić zespół z końcem 2024 roku" - napisano w komunikacie prasowym Mercedesa. - Mick jest przede wszystkim kierowcą wyścigowym i zasługuje na udział w wysokiej klasy mistrzostwach - dodał Toto Wolff, szef niemieckiego zespołu.
Syn Michaela Schumachera nie zdołał znaleźć zatrudnienia w żadnym z zespołów F1, mimo że jego nazwisko wciąż budzi duże zainteresowanie w padoku. Teraz nic nie stoi na przeszkodzie, aby młody Niemiec w pełni skupił się na serii WEC, do której dołączył w roku 2024 jako kierowca Alpine.
ZOBACZ WIDEO: Włókniarz może spaść z PGE Ekstraligi. Cieślak zaniepokoił kibiców
- To była trudna decyzja, ale czuję, że to najlepszy krok dla mojej kariery - powiedział Schumacher w jednym z wywiadów, gdy był pytany o wyścigi długodystansowe.
Mercedes, który już przygotował zastępstwo dla Micka Schumachera, oficjalnie nie ujawnił jeszcze, kto zajmie jego miejsce. Nie jest jednak tajemnicą, że na celowniku Niemców znalazł się Valtteri Bottas. Fin był związany z ekipą z Brackley w latach 2017-2021. W przyszłym roku Bottas nie będzie obecny na polach startowych po tym, jak ekipa Stake F1 Team nie przedłużyła z nim umowy.
- To kwestia czasu - powiedział Wolff przed tygodniem, gdy był pytany o ponowną współpracę z Bottasem. Austriak zaznaczył jednak, że "nic nie zostało podpisane". 35-latek ma nadzieję, że dzięki pracy w roli rezerwowego nie wypadnie z padoku F1 i powróci do regularnego ścigania w 2026 roku.