Charles Leclerc otrzymał karę przesunięcia o dziesięć miejsc na starcie GP Abu Zabi, ponieważ Ferrari musiało zamontować nową baterię w jego samochodzie na ostatni wyścig sezonu. To olbrzymi cios dla włoskiej ekipy, która w ten weekend walczy o tytuł w klasyfikacji konstruktorów. Ferrari ma jednak 21 punktów straty do McLarena.
Zgodnie z regulaminem Formuły 1, każdy kierowca może maksymalnie skorzystać z dwóch baterii w trakcie sezonu. Tymczasem w piątek w maszynie Leclerca znalazł się trzeci komponent tego typu. Wiąże się to z automatycznym przesunięciem na polach startowych.
Ferrari potrzebuje jak najlepszego wyniku w GP Abu Zabi, aby myśleć o końcowym sukcesie i pierwszym tytule mistrzowskim od sezonu 2008. Biorąc pod uwagę niezłą formę McLarena, najbardziej wskazanym rozwiązaniem dla duetu z Włoch byłoby sięgnięcie po dublet. Jednak kara dla Leclerca zaburza te plany.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Błysk byłego piłkarza Barcelony! Fantastyczny gol
- Myślę, że z naszej strony musimy zrobić wszystko perfekcyjnie. To na pewno. Mówiąc "wszystko perfekcyjnie", naprawdę to mam na myśli. Sądzę, że musimy zająć pierwsze i drugie miejsce w ten weekend i potrzebujemy, aby w McLarenie pojawiły się jakieś problemy, ponieważ na papierze będą silni na tym torze - powiedział Leclerc dziennikarzom, zanim jeszcze ogłoszono decyzję o karze dla 27-latka.
- Nigdy nie wygraliśmy tutaj w Abu Zabi, więc jest sporo pracy do wykonania. To nie jest niemożliwe. Myślę, że mieliśmy właściwe podejście w ostatnich kilku wyścigach i zdobyliśmy sporo punktów, nawet w weekendy, w których się tego nie spodziewaliśmy - dodał Monakijczyk, cytowany przez motorsport.com.
Włochów może jednak martwić forma McLarena. W drugim treningu F1 przed GP Abu Zabi kierowcy tej ekipy osiągnęli dwa najlepszy czasy. Stajni z Woking wystarczy zwycięstwo jednego z jej zawodników, aby zapewnić sobie mistrzostwo wśród konstruktorów.