W środę Formuła 1 ogłosiła zawarcie nowego porozumienia ws. organizacji GP Belgii. Zawody pozostaną na torze Spa-Francorchamps co najmniej do końca sezonu 2031, ale w ramach rotacyjnej wymiany gospodarzy nie zobaczymy tam królowej motorsportu w roku 2028 i 2030. Początkowo promotorzy GP Belgii naciskali na stałą, pięcioletnią umowę, ale w obliczu coraz wyższych stawek za prawa do organizacji F1 musieli zmienić zdanie.
Stefano Domenicali już od kilkunastu miesięcy zapowiadał, że Formuła 1 wprowadzi system rotacyjny w kalendarzu. Wynika to z faktu, że kolejne kraje chcą u siebie gościć najszybszych kierowców na świecie, a liczba miejsc w terminarzu jest ograniczona do 24. Na taką maksymalną liczbę wyścigów zgadzają się zespoły F1.
Nie jest tajemnicą, że na rotacyjnym kalendarzu stracą najbardziej europejskie miasta i tory. Obecnie promotorzy ze Starego Kontynentu płacą znacznie mniejsze stawki za prawa do F1. W przypadku europejskich wyścigów kwoty wahają się nawet od 25 do 35 mln dolarów rocznie, podczas gdy kraje w Azji płacą dwu-, a czasem nawet trzykrotność tych sum.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Zrobiło się gorąco. Pokazała się w bikini na rajskiej plaży
- Spa-Francorchamps słusznie jest chwalony przez kierowców i fanów jako jeden z najlepszych torów wyścigowych na świecie. Ten obiekt był gospodarzem wielu niesamowitych wydarzeń w trakcie swojej historii w F1. W ostatnich latach podjęto prace nad poprawą infrastruktury, dzięki czemu kibice doznają jeszcze lepszych doświadczeń - powiedział Stefano Domenicali, szef F1.
W Europie niepewne pozostają losy wyścigów F1 w Barcelonie i Imoli. Wynika to z faktu, że Hiszpania oraz Włochy posiadają już umowy na organizację Grand Prix w innych lokalizacjach. Od roku 2026 GP Hiszpanii będzie organizowane na ulicznym torze w Madrycie, co jest zgodne z kierunkiem rozwoju Formuły 1. Z kolei domem GP Włoch pozostaje Monza.
Wzrost stawek za prawa do F1 spowodował, że z dalszej organizacji wyścigu zrezygnowali promotorzy GP Holandii. Zawody w 2026 roku będą ostatnimi w ojczyźnie Maxa Verstappena.
Formuła 1 może się za to nadal rozwijać na kierunku azjatyckim - bardzo prawdopodobne jest zorganizowanie GP Tajlandii na ulicach Bangkoku. Królowa motorsportu chce też powrócić po wielu latach przerwy do Afryki. W tym kontekście wymienia się Rwandę, która jest gotowa zbudować tor w pobliżu stolicy - miasta Kigali.