Po pięciu wyścigach nowego sezonu Formuły 1 wygląda na to, że kwestia mistrzowskiego tytułu rozstrzygnie się pomiędzy trzema zawodnikami. Klasyfikacji generalnej przewodzi teraz Oscar Piastri, mający 10-punktową przewagę nad Lando Norrisem i 12-punktową nad Maxem Verstappenem. Czwarty George Russell traci już 26 "oczek". Reszta została całkowicie w tyle.
Powszechny pogląd jest taki, że kierowcy McLarena korzystają na znakomitym bolidzie, jaki dostali od swojego zespołu, natomiast Verstappen walczy z nimi pomimo deficytu konkurencyjności samochodu Red Bull Racing. U "czerwonych byków" punktuje niemal wyłącznie czterokrotny czempion, przez co w klasyfikacji konstruktorów team producenta popularnego napoju energetyzującego traci potężnie. Ma 99 punktów mniej niż McLaren i jest ledwie trzeci w "generalce".
ZOBACZ WIDEO: Dwa powody. To dlatego Zmarzlik jest wierny Motorowi
Jednak Norris przekonuje, że rzeczywistość jest inna. Jego zdaniem bolid Red Bulla wcale nie odstaje tempem, a w ostatnim GP Arabii Saudyjskiej choć wygrał Piastri, to Verstappen był najszybszy. Holender nawet zdobył pole position, ale zdaniem sędziów nieprzepisowo bronił się przed Piastrim po starcie, dostał 5-sekundową karę i finiszował drugi. Dwa tygodnie wcześniej urzędujący mistrz zwyciężył GP Japonii na torze Suzuka. Tam również ruszał z pierwszego pola.
- Red Bull jest równie szybki co my w kwalifikacjach. Tak samo w wyścigu. Tylko dlatego, że jesteśmy szybcy na treningach, ludzie ciągle gadają te bzdury. Nie wierzymy, że jesteśmy tak bardzo z przodu, jak to wygląda. Prawdopodobnie Max był najszybszy w Arabii Saudyjskiej, więc mamy pracę do wykonania. Ludzie mówią, że jesteśmy najlepsi, że jesteśmy najszybsi itd. Tylko dlatego, że pokazujemy nieco więcej tempa na treningach - powiedział Norris, cytowany przez motorsport.com.
Piastri także uważa, że McLaren stracił znaczną część swojej przewagi, a tempo bolidu zależy od układu toru. – Max w wyścigu bez wątpienia był szybszy, niż oczekiwałem. Nie było ogromną niespodzianką, że był szybki na pojedynczym okrążeniu, lecz w samych zawodach nie spodziewałem się mieć tak dużych trudności pod koniec jazdy na pośrednich oponach. Zatem wyraźnie musimy popracować - skomentował Australijczyk.
- Myślę, że nasz bolid w dalszym ciągu jest bardzo dobry, lecz jeśli spojrzysz na układ toru w Arabii Saudyjskiej i porównasz go do Suzuki, to jest najbardziej podobny jak dotąd, a właśnie na tych dwóch pętlach Max i Red Bull byli bliżej nas. Uważam, że nadal mamy przewagę. Nie sądzę, że na takich torach, na takich nawierzchniach, jest taka duża, ale ciągle posiadamy bardzo mocny samochód w tym momencie - dodał.