Minęło blisko dwanaście lat od tragicznego wypadku narciarskiego, który całkowicie zmienił życie Michaela Schumachera. Od tamtej pory legendarny kierowca Formuły 1 nigdy nie był widziany publicznie.
Rodzina 56-latka robi wszystko, by do mediów nie przedostała się żadna informacja na temat stanu zdrowia siedmiokrotnego mistrza świata. Schumacher przebywa w rezydencji nad Jeziorem Genewskim w Szwajcarii i z nieoficjalnych informacji wynika, że jest przykuty do łóżka i wymaga całodobowej opieki medycznej.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: spędziła urodziny na Malediwach. Co za widoki
Tymczasem były szef Red Bull Racing Richard Hopkins, który na początku lat 90. regularnie umawiał się na kawę z Schumacherem, wyznał, że brak informacji przez ponad dekadę potęguje jego obawy dotyczące stanu zdrowia legendy.
- Obawiam się najgorszego dla mojego drogiego przyjaciela Michaela Schumachera - gdybyśmy tylko mogli dowiedzieć się więcej o tym, jak on się czuje - powiedział Hopkins, cytowany przez "The Sun".
Jest on również zły na to, jak do sprawy podeszła żona Schumachera - Corinna. - To wstyd i chciałbym, żebyśmy wszyscy wiedzieli trochę więcej. Rozumiem to i rozumiem, to dla nich bardzo prywatna sprawa. Ale oczywiście istnieje niebezpieczeństwo, że wszyscy zakładamy, jaki on jest i prawdopodobnie żadne z naszych założeń nie okaże się trafne - stwierdził Hopkins.
- Tworzymy założenie, że jego stan jest prawdopodobnie gorszy i bardziej mroczny niż jego rzeczywisty, a potem wielu z nas patrzy na jasną stronę i ma nadzieję, że jest o wiele lepiej, niż w rzeczywistości - dodał.