Oliver Bearman rozpocznie swój pierwszy domowy wyścig Formuły 1 z karą przesunięcia o dziesięć miejsc na starcie. Decyzja ta jest wynikiem incydentu, do którego doszło w alei serwisowej podczas ostatniej sesji treningowej przed kwalifikacjami do GP Wielkiej Brytanii na torze Silverstone.
Podczas wjazdu do alei serwisowej Bearman stracił panowanie nad samochodem Haasa, co doprowadziło do uderzenia w barierę. Zdarzenie miało miejsce tuż przed zakończeniem trzeciej sesji treningowej, która została przerwana czerwoną flagą. Kierowca jechał z prędkością 260 km/h, podczas gdy przepisy zobowiązują, by w takich warunkach znacząco zwolnić i zachować bezpieczeństwo.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: spędziła urodziny na Malediwach. Co za widoki
W ostatnim treningu przed GP Wielkiej Brytanii kierowca Haasa zajął szóste miejsce, co czyni incydent jeszcze bardziej rozczarowującym, zwłaszcza że jego tempo na jednym okrążeniu było imponujące. Oprócz kary przesunięcia na starcie do wyścigu, Bearman otrzymał także cztery punkty karne na swoje konto. Ostatecznie Brytyjczyk zgromadził osiem "oczek" karnych. Zainkasowanie dwunastu wiąże się z automatyczną pauzą w jednym wyścigu F1.
"Samochód numer 87 (Bearman) zwolnił na widok czerwonej flagi, ale przy zbliżaniu się do zakrętu 15 przyspieszył do prędkości wyścigowej i wjechał na drogę wjazdową do alei serwisowej z prędkością 260 km/h. Stracił kontrolę nad samochodem i uderzył w bariery" - czytamy w notatce sędziowskiej.
Sędziowie podkreślili, że Bearman nie zwolnił wystarczająco, co było wymagane w takich warunkach. Kierowca tłumaczył, że nie docenił faktu, iż jego hamulce nie były wystarczająco rozgrzane z powodu wolnej jazdy na wcześniejszym "kółku". Jednakże, sędziowie nie uznali tego za okoliczność łagodzącą.
"Zgodnie z wytycznymi dotyczącymi kar, nałożono na niego karę przesunięcia o dziesięć miejsc na starcie oraz cztery punkty karne" - dodano w raporcie.