Śmiertelnie chory miliarder przyznał się do winy. Czeka na wyrok

Getty Images / Edwin Koo / Na zdjęciu: Ong Beng Seng
Getty Images / Edwin Koo / Na zdjęciu: Ong Beng Seng

Ong Beng Seng, który zmaga się z nieuleczalnym nowotworem, przyznał się do utrudniania działań wymiaru sprawiedliwości. Miliarder zapewniał jednemu z ministrów darmowe loty i hotele. Biznesmen, który sprowadził F1 do Singapuru, czeka teraz na wyrok.

W tym artykule dowiesz się o:

Ong Beng Seng, dzięki któremu Formuła 1 zawitała do Singapuru, przyznał się do winy w sprawie utrudniania działań wymiaru sprawiedliwości - informuje BBC. Sprawa dotyczy byłego ministra transportu, Subramaniama Iswarana, który mógł liczyć na hojne prezenty od singapurskiego biznesmena. W 2023 roku Ong został aresztowany przez Biuro Śledcze ds. Praktyk Korupcyjnych (CPIB) w związku z dochodzeniem dotyczącym Iswarana.

Ong został oskarżony o zapewnienie Iswaranowi lotu prywatnym odrzutowcem do Dohy oraz noclegu w ekskluzywnym hotelu Four Seasons. Powrót do kraju odbył się klasą biznesową, a koszty pokryła firma stojąca za organizacją GP Singapuru. Tymczasem singapurskie prawo zabrania urzędnikom publicznym przyjmowania wartościowych prezentów bez odpowiedniego uzasadnienia.

ZOBACZ WIDEO: Włókniarz buduje skład na przyszły sezon. Jednoznaczna deklaracja prezesa

W maju 2023 roku CPIB odkryło nazwisko Iswarana na liście pasażerów, co wzbudziło podejrzenia. Ówczesny minister transportu Singapuru poprosił wtedy Onga o wystawienie faktury za loty i zakwaterowanie, co zostało zrealizowane.

Chociaż polityk opłacił fakturę za przelot i hotel, to wystawienie rachunku przez Onga po czasie zostało potraktowane przez singapurski wymiar sprawiedliwości jako próbę ukrycia łapówki i utrudnianie działań śledczych. Były już minister transportu został skazany w październiku 2023 roku na dwanaście miesięcy pozbawienia wolności po przyznaniu się do zarzucanych mu cznów.

W osobnym procesie o utrudnianie działań wymiaru sprawiedliwości oskarżony został singapurski miliarder. Ong przyznał się do winy, a wyrok w jego sprawie mamy poznać w przyszłym tygodniu. Grozi mu do siedmiu lat więzienia i grzywna w wysokości do 30 tys. dolarów. 81-latek zmaga się obecnie z nieuleczalnym nowotworem, dlatego też sędzia może wziąć pod uwagę jego współpracę i przyznanie się do winy, orzekając łagodniejszy wymiar kary.

Z ustaleń BBC wynika, że u Onga zdiagnozowano szpiczaka mnogiego i miliarder znajduje się w stanie terminalnym. Pobyt w więzieniu może zagrozić życiu miliardera. Prokuratura początkowo zawnioskowała o osiem tygodni więzienia dla biznesmena, ale w obecnej sytuacji "nie sprzeciwia się" łagodniejszemu potraktowaniu 81-latka.

Chociaż Ong Beng Seng poprzez swoją firmę ma prawa do GP Singapuru, jego kara i choroba nie powinny mieć wpływu na przyszłość wyścigu F1. Kontrakt na organizację zawodów obowiązuje do końca 2028 roku. Organizatorzy GP Singapuru wydali nawet oświadczenie, w którym zapewnili, że tegoroczna edycja, zaplanowana na 5 października, odbędzie się zgodnie z planem.

Biznesmen z Singapuru zbudował majątek wart 1,7 mld dolarów. Jest potentatem na rynku nieruchomości i zarządza siecią hoteli. To on stał za pomysłem, aby wypromować Singapur na arenie międzynarodowej za sprawą wyścigu F1.

Komentarze (1)
avatar
Accept
8.08.2025
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Oho! Też jestem śmiertelnie chory z nienawiści do wszystkich, którzy są przeciwko mojemu kakaowemu idolowi.. kiedyś naśmiewałem się z Vettela, a teraz czekoladowy wypada na jego tle mówiąc deli Czytaj całość
Zgłoś nielegalne treści