Alonso: Cieszę się, że nic mi nie jest

Fernando Alonso przyznał, że miał wiele szczęścia wychodząc bez szwanku z ogromnej kraksy, do jakiej doszło na starcie wyścigu o Grand Prix Belgii.

Nataniel Piórkowski
Nataniel Piórkowski

Karambol był o tyle groźny, że pewnym momencie tuż przed kaskiem Hiszpana przeleciał bolid Romaina Grosjeana. - Jestem rozczarowany straconymi punktami, ale niezmiernie szczęśliwy, że za pięć dni będę mógł ponownie wskoczyć do kokpitu. Jeśli spojrzysz na materiały wideo, to w momencie zderzenia wjeżdżaliśmy w La Source wykonując skręt kierownicą. Mógłbym mieć problem z rękami a nawet głową, ponieważ Lotus Grosjeana przeleciał bardzo blisko. Prawdziwe szczęście w nieszczęściu - tłumaczył kierowca Ferrari na spotkaniu z dziennikarzami.

- Spędziłem kilka chwil dłużej w rozbitym samochodzie, ponieważ poczułem bóle pleców. Wtedy pojawiło się trochę ognia i przybiegli porządkowi z gaśnicami, więc postanowiłem się wydostać na zewnątrz ponieważ nie mogłem wdychać dymu. Prócz tego sam start był ogólnie bardzo interesujący. Po pierwsze Pastor Maldonado. Byłem zaskoczony, ponieważ gdy wciąż świeciły się czerwone światł,a on już był na drugiej lub trzeciej pozycji. Popełnił ogromny falstart. Później szło mi dobrze. Przesunąłem się przed dwa Saubery, ale gdy zacząłem skręcać poczułem jakby nadjeżdżał pociąg. To było duże, duże uderzenie - dodał dwukrotny mistrz świata.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×