Komentarz eksperta po wyścigu: Bajeczna skuteczność Red Bulla

Jarosław Wierczuk, były kierowca wyścigowy, a obecnie przedsiębiorca i szef Fundacji Wierczuk Race Promotion, fachowym okiem analizuje Grand Prix Abu Zabi.

Po sobocie cieszyło na pewno pole position Marka Webbera. Jak na kierowcę, który niedawno przyznawał, że trudno mu znaleźć motywację wynik rewelacyjny i mocno symboliczny bo w przededniu zakończenia kariery. Forma Red Bulli bez zmian, dla Vettela Abu Zabi miało wręcz scenariusz niczym z Baśni 1001 nocy. Nadal, pomimo starań innych zespołów nawiązanie walki w wyścigu z najszybszym tegorocznie bolidem jest ostatnio bardzo mało realne. Przełomem było Grand Prix Belgii. Przełomem, ponieważ właśnie wyścig w Spa był pierwszą rundą podczas której Vettel był nietykalny pod względem tempa wyścigowego. Co więcej, szefowie zespołu bardzo się starali, aby faktyczna szybkość ich samochodu nie była, przynajmniej w tym momencie znana. Vettel miał regularnie narzucane dużo niższe tempo od maksymalnego. Oczywiście w kolejnych odsłonach sprawa wyszła na jaw, ale dla mnie osobiście atmosfera zapoczątkowana między innymi przez Hornera podczas Grand Prix Belgii stwarzała wrażenie, iż Red Bull właśnie od tamtego okresu doskonale wiedział, że ma asa w rękawie. Zdawał sobie sprawę z nadwyżki możliwości swojego samochodu względem rywali i, aby uśpić ich czujność nie był chętny do natychmiastowego upubliczniania faktycznego stanu rzeczy. W czym więc tkwi tajemnica? Najprawdopodobniej w zawieszeniu. To trochę paradoksalne. Wiadomo przecież, że Red Bull góruje nad innymi zespołami projektem aerodynamiki głównie za sprawą Adriana Neweya. To prawda, ale tak było już od początku sezonu.

Samą aerodynamiką Red Bull nie byłby w stanie zrobić tak wyraźnego postępu z wyścigu na wyścig. W tym wypadku mam na myśli jeden, konkretny przyrost formy przypadający bezpośrednio po letniej przerwie, a którego skutki obserwujemy we wszystkich kolejnych rundach. Mam na myśli system interaktywnego zawieszenia, które integruje pracę stabilizatorów i amortyzatorów zapewniając optymalne, wymagane w danym momencie położenie samochodu. System nie jest absolutnie nowością, stosuje go z lepszym lub gorszym skutkiem wiele zespołów, ale jego działanie było do tej pory ograniczone do niwelowania skutków hamowania i przyspieszania. Red Bullowi udało się zoptymalizować jego działanie pod względem przechyłu bocznego. Jest to efekt nie do przecenienia w sensie polepszenia właściwości trakcyjnych. Idealna stabilność tylnej osi zapewnia dużo lepszy kontakt kół z nawierzchnią, co przy wyjściu z wolnych zakrętów maksymalizuje tak potrzebną w tym momencie mechaniczną przyczepność opon. Zapewne tutaj tkwi źródło takich wypowiedzi jak na przykład Giancarlo Minardiego po Grand Prix Singapuru, zastanawiającego się, czy aby Red Bull nie stosuje kontroli trakcji. Rzeczywiście tego typu system w połączeniu z doprowadzonym do perfekcji oprogramowaniem silnika stwarza takie wrażenie. Jak na razie opanowanie tej technologii gwarantuje Red Bullowi stałą przewagę, tym bardziej w Abu Zabi, gdzie trakcja w trzech wolnych szykanach ma kluczowe znaczenie. 

W samym wyścigu szkoda było Webbera. Problem ze startem jest typowy dla Australijczyka i Abu Zabi niestety to potwierdziło. Szkoda, ponieważ słaby start już wielokrotnie określał szanse Webbera w wyścigu. Wykorzystał to Rosberg, znany z dobrych startów, ale przede wszystkim Vettel, który po pierwszym okrążeniu był już poza zasięgiem konkurencji. Trzeba przyznać, że taktykę niezwykle dynamicznego, a jednocześnie skutecznego początku wyścigu Vettel doprowadził do perfekcji. Ta taktyka to w drugiej części sezonu jego znak firmowy. Dalsze budowanie przewagi było równie imponujące, choć trochę wspomagane przez wspomniany słaby start Webbera, którego efektem była chociażby jazda przez wiele okrążeń za Paulem Di Restą, stosującym inną strategię i bardzo długo jadącym bez zmiany opon. Po dwudziestu rundach Vettel miał komfortową i lekko szokującą przewagę 27-miu sekund nad swoim kolegą z zespołu. Jak to często mieliśmy okazję obserwować był wielokrotnie proszony przez zespół o spokojną jazdę. W pełni się do tego zastosował i… jadąc spokojnie odchodził dalej. Na pierwszych okrążeniach wyraźna była również różnica w stylu jazdy kierowców Mercedesa. Cała czołówka startowała oczywiście na miękkiej mieszance, jednak Hamilton zmuszony był zjechać na zmianę jako jeden z pierwszych, na ósmym okrążeniu. Rosberg za to dopiero na jedenastym, później niż Webber, czy Grosjean. Te drobne różnice są podstawą strategii i często niezauważanym w ostatnich wyścigach wpływem kierowcy na rezultat.

Bardzo ciekawie wyglądała również rywalizacja między Alonso, a Massą, który uzyskał lepszy wynik w kwalifikacjach natomiast w wyścigu był czasowo trochę wolniejszy jadąc jednak na wyraźnie innym ustawieniu samochodu, z większym dociskiem aerodynamicznym, a więc z ograniczoną prędkością maksymalną. Alonso na pewno zwrócił też uwagę kibiców swoim wyjazdem z boksów w drugiej części wyścigu z jednoczesnym wyprzedzeniem Jeana Erica Vergne. Problem polegał na tym, że Hiszpan wyjechał przy tym całym samochodem poza tor, a FIA podkreślało przed Grand Prix Abu Zabi, że właśnie na takie sytuacje będzie zwracała szczególną uwagę. I właśnie tak powinno być. Abu Zabi swoim charakterem, dużymi asfaltowymi powierzchniami wokół toru umożliwia manewry, które na tradycyjnym obiekcie nie byłyby realne. Ze względu na małą liczbę pozostałych okrążeń sędziowie zdecydowali się na rozpatrzenie sprawy po zakończeniu wyścigu. Trzeba jednak przyznać, że włoski zespół robił dużo lepsze wrażenie w niedzielnym wyścigu niż w sobotniej walce o pole position. Swoją drogą zgodne deklaracje kierowców Ferrari po kwalifikacjach, dotyczące rzekomej niekompatybilności toru z włoską konstrukcją sprawiały trochę wrażenie usprawiedliwiania się, czy raczej zespołu, bez wyraźnego pokrycia w faktach. Po prostu forma Ferrari jest w ostatnim okresie dość niestabilna i nie ma to wiele wspólnego z konkretnym torem. W innym wypadku uzyskanie najszybszego okrążenia w wyścigu przez Fernando Alonso byłoby chyba mało realne.
Nieprawdopodobna w Abu Zabi była jednak przede wszystkim łatwość sukcesu Vettela.

To jego siódme zwycięstwo z rzędu i prawdziwym szokiem dla konkurencji musi być skala dominacji Niemca w niedzielnym Grand Prix. Z całej serii właśnie to zwycięstwo było dla pozostałych ekip najbardziej miażdżące w sensie czystej przewagi, chociaż trzeba podkreślić pełną już w tym momencie koncentrację zespołów na sezonie 2014.

***
Jarosław Wierczuk, były kierowca wyścigowy, a obecnie szef Fundacji Wierczuk Race Promotion, której celem jest promocja i pomoc młodym kierowcom.
Profil Fundacji na FB: facebook.com/FundacjaWRP
Strona Fundacji: fundacjawrp.pl

Komentarze (0)