Kibice w Australii do dziś wspominają pamiętny wyścig Formuły 1 z 1998 roku. Inauguracja sezonu zakończyła się małym skandalem, po tym jak kierowcy McLarena ustalili jeszcze przed startem, który z nich wygra zawody.
Równie silny jak wówczas McLaren wydaje się dziś Mercedes, który jest stawiany w roli zdecydowanego faworyta kolejnej edycji GP Australii.
- Mika Hakkinen i David Coulthard mieli jasną umowę: kto pierwszy wejdzie w pierwszy zakręt, po rozpoczęciu wyścigu, ten ma prawo go wygrać - wspominał Nico Rosberg.
Mika Hakkinen, który był najlepszy na starcie, miał problemy w trakcie zawodów. Gdy Fin uporał się z nimi, David Coulthard zgodnie z umową przepuścił swojego kolegę z teamu, aby ten odniósł zwycięstwo. - Nie zamierzam powtórzyć takiej sytuacji. Zespół również nie będzie podejmował takich decyzji. Będziemy unikać takich środków - oznajmił Rosberg.
Lewis Hamilton w wywiadzie dla Daily Mirror przekonywał, że nie dojdzie do wewnętrznego konfliktu z zespole, jeśli obaj kierowcy między sobą będą rozstrzygać kwestię zwycięstwa w wyścigu. - Znamy się z Nico od 13 roku życia. Ścigaliśmy się razem, wygrywaliśmy i przegrywaliśmy mistrzostwa. Pozostaniemy profesjonalistami - zapewnił Hamilton.