W Monako Nico Rosberg według niektórych obserwatorów specjalnie spowodował żółtą flagę w kwalifikacjach, aby Lewis Hamilton nie zdobył pole position na ulicznym torze. Sędziowie jednak nie uznali, aby Niemiec zrobił to specjalnie i nie nałożyli kary. Po kwalifikacjach były kierowca McLarena przyznał, że w wyścigu może się zemścić. Ostatecznie nie doszło do żadnej kontrowersji.
[ad=rectangle]
Po weekendzie w Monako okazało się, że relacje obu kierowców popsuły się już po GP Hiszpanii. Wtedy Hamilton, który jechał na pierwszym miejscu i odpierał ataki Rosberga, wbrew poleceniom przez radio, zmienił ustawienia silnika na maksymalne. Niemiec poczuł się po wyścigu oszukany, ale przyjął przeprosiny od partnera z zespołu.
- To był odwet za Bahrajn - wyjaśnił Toto Wolff. - Nico zrobił wtedy to samo, co Lewis w Hiszpanii. To się jednak już nie powtórzy - dodał szef Mercedes AMG Petronas F1. Od tego czasu kierowcy dostali zakaz mapowania ustawieniami silnika na własną rękę.
- Obaj mają szanse na mistrzostwo i dopóki nie będzie to szkodziło zespołowi, będziemy rozwiązywać problem tak jak do tej pory. Sądzę, że oni po prostu sprawdzają, gdzie jest granica i jakie mogą być konsekwencje. Ale to chyba normalne? - zakończył.