Ayrton Senna - król deszczu cz. X

- Ciężko jest zostać numerem jeden. Ale o wiele trudniej jest utrzymać się na szczycie - mawiał Ayrton Senna. W sezonie 1992 Brazylijczyk przekonał się o tym po raz kolejny.

Ziemowit Ochapski
Ziemowit Ochapski
Kierowca z Sao Paulo po wywalczeniu trzeciego tytułu mistrza świata w swoim kraju stał się ikoną na miarę najwybitniejszych piłkarzy, a z kontraktów reklamowych był w stanie wyciągnąć nawet czterdzieści milionów dolarów. W związku z tym namówił swojego menadżera, Juliana Jakobiego, do odejścia z korporacji IMG pod wodzą Marka McCormacka i otwarcia własnego biznesu pod nazwą FJ Associates. Jakobi miał pomóc Sennie znaleźć pomysł na działalność po zakończeniu kariery profesjonalnego kierowcy. Jeden ze scenariuszy zakładał założenie przez "Beco" własnego teamu F1. To były jednak plany dalekosiężne, a reprezentant Kraju Kawy skupiał się przede wszystkim na kampanii 1992, która miała być dla McLarena piekielnie trudna. Sytuację komplikowały pogłoski o wycofaniu się Hondy z Formuły 1 po zakończeniu zmagań oraz mocny bolid Williamsa ze sterowanym komputerowo aktywnym zawieszeniem, za którego sterami miał zasiąść Nigel Mansell. W sezonie 1992 roku po raz pierwszy od wielu lat fani nie mieli okazji oglądać pojedynków Ayrtona Senny z Alainem Prostem. Zwolniony z Ferrari Francuz postanowił zrobić sobie rok przerwy od ścigania. Tymczasem w związku z nadchodzącą wielkimi krokami zmianą układu sił w F1 Brazylijczyk rozglądał się już za nowym pracodawcą na przyszłoroczne zmagania. Wszystko wskazywało na to, że będzie nim Williams. O prowadzonych negocjacjach i planach nie wiedział nawet Ron Dennis. Jedną z niewielu wtajemniczonych osób był Josef Leberer. - Kiedy rozmawiał przez telefon, nigdy nie prosił mnie, żebym wyszedł z pokoju - opowiada. - Mawiał: "nie martw się, ufam ci". To było naprawdę miłe. Pewnego dnia Senna oznajmił swemu fizjoterapeucie: - Jeśli zmienię otoczenie, jestem pewien, że przeniesiesz się ze mną. Chciałbym, żebyś był przy mnie do końca mojej kariery w Formule 1. Już po pięciu gonitwach kampanii 1992 stało się jasne, że król zmagań może być tylko jeden - Nigel Mansell w swoim bolidzie Williamsa, napędzanym superszybkim silnikiem Renault. Brytyjczyk zwyciężył w każdym z tych wyścigów, za każdym razem startując z pierwszego pola. Kierowca z Wysp w wieku trzydziestu dziewięciu lat sięgnął po swój upragniony tytuł mistrza świata. W zmaganiach triumfował łącznie dziewięciokrotnie, a w kwalifikacjach zwyciężył aż czternaście razy. W klasyfikacji generalnej czempionatu wygrał z gigantyczną przewagą 52 punktów nad kolegą z teamu - Riccardo Patrese. Trzeci był młodziutki Michael Schumacher, a Ayrton Senna uplasował się na dopiero czwartej pozycji. Awaryjny bolid pozwolił mu na wygranie trzech wyścigów, w tym tego w Monte Carlo po brawurowej jeździe, dzięki której minął linię mety o 0,215 sekundy szybciej niż liderujący od startu Nigel Mansell, który na siedemdziesiątym okrążeniu musiał zaliczyć niespodziewany pit-stop. - Na ostatnich pięciu czy sześciu okrążeniach nie miałem już żadnych atutów - wspomina "Beco". - Wiedziałem, że Nigel na świeżych oponach będzie próbował dobrać mi się do skóry, dlatego trzy ostatnie "kółka" były prawdziwą wojną. To było ekscytujące, ale również niezwykle trudne wyzwanie, gdyż on jechał zdecydowanie szybciej niż ja. Dodatkowo straciłem niemal całą przyczepność i czułem się jakbym jechał po lodzie. Na szczęście do finiszu nie było daleko. Gdy włodarze Hondy oficjalnie ogłosili, że w kampanii 1993 nie będą już dostarczać silników dla teamów F1, dalsze występy Ayrtona Senny w najbardziej prestiżowej serii wyścigowej stanęły pod dużym znakiem zapytania. - Odejdę, jeśli nie będę miał konkurencyjnego samochodu - zapowiadał Brazylijczyk. - Nie ma sensu ryzykować życiem dla trzeciego miejsca. Największa przyjemność z obecności w Formule 1 to właśnie bycie konkurencyjnym. Nie mogę odwrócić się plecami od McLarena, bo ten zespół pomógł mi wywalczyć tytuły, ale potrzebuję gwarancji technicznych i organizacyjnych. Pomysł dołączenia do Williamsa nie wypalił, gdyż "stajnia" ta zdecydowała się na zatrudnienie Alaina Prosta, który ponoć zażądał kontraktu z zapisem stanowiącym, iż jego partnerem z zespołu nie będzie Ayrton Senna. Reprezentant Kraju Kwy nie doszedł również do porozumienia z Ferrari. - Prost zachowuje się jak tchórz - mówił "Beco" o klauzuli, którą miał w swej umowie Francuz. - Jeśli on chce być nazywany sportowcem, to musi przygotować się na rywalizację z każdym, w każdych warunkach i na równych zasadach. Za namową Emersona Fittipaldiego Brazylijczyk wziął udział w sekretnych testach bolidu amerykańskiej serii IndyCar, ale ostatecznie został w McLarenie na jeszcze jeden sezon. Tymczasem Ron Dennis chciał zapewnić swojemu teamowi szybkie silniki Renault, lecz Williams go ubiegł, podpisując z francuskim konstruktorem kontrakt na wyłączność. Szef McLarena postanowił więc korzystać z jednostek napędowych Forda. Po kampanii 1992 z zespołem McLarena pożegnał się Gerhard Berger, który partnerował Ayrtonowi Sennie przez trzy lata. Jego miejsce zajął reprezentant USA - Michael Andretti. "Beco" z kolegami z teamu zazwyczaj ciężko się dogadywał, ale Austriak stanowił w tym przypadku wyjątek. Panowie znali się od 1983 roku, a w trakcie jazdy w jednej "stajni" nawet się zaprzyjaźnili. Cieszyli się życiem i spędzali razem mnóstwo wolnego czasu. - Mieliśmy wszystko, co można mieć - opowiada Berger. - Fantastyczne domy, samoloty, helikoptery oraz wspaniałe kariery. Dopiero teraz zdaję sobie sprawę, że to było coś niesamowitego. Takie życie można było wówczas zobaczyć jedynie w filmach o Jamesie Bondzie. Ayrton był właścicielem pięknej posiadłości w Angarze, a ja miałem jacht, samolot oraz helikopter. Pamiętam, że jak pewnego razu odwiedziłem go w Brazylii, to wsiedliśmy w helikopter i polecieliśmy popływać. Wylądowaliśmy na plaży, powodując totalny chaos. Wszyscy mieli piasek w oczach, a my jak gdyby nigdy nic wysiedliśmy, wskoczyliśmy do wody, popływaliśmy i odlecieliśmy.
Ayrton Senna jako jeden z niewielu kierowców w historii zapracował sobie na opinię najlepszego w stawce pomimo tego, że klasyfikacja mistrzostw świata wielokrotnie pokazywała coś zupełnie innego. To wszystko dzięki ambicji, woli walki, inteligencji oraz ciągłemu dążeniu do perfekcji. Trzy wygrane Grand Prix i jedne zwycięskie kwalifikacje w sezonie 1992 stanowiły szczyt marzeń wielu zawodników F1, a dla "Beco" dorobek ten oznaczał katastrofę i otarcie się o depresję. Nic więc dziwnego, że reprezentant Kraju Kawy przed startem kampanii 1993 był dość sceptycznie nastawiony co do możliwości bolidu McLaren MP4/8. Po lutowych testach nieoczekiwanie zmienił jednak zdanie. Brazylijczyk uwierzył, że znów może być konkurencyjny, a trzy pierwsze wyścigi, w których odniósł dwa triumfy, utwierdziły go tylko w tym przekonaniu. Sennie zaczęło się również układać w życiu uczuciowym. Podczas marcowej Grand Prix Brazylii na Interlagos poznał dziewiętnastoletnią modelkę Adriane Galisteu, która wpadła mu w oko i wkrótce została jego dziewczyną.
fot. Norio Koike©ASE fot. Norio Koike©ASE
Po sześciu odsłonach kampanii 1993 Ayrton Senna przewodził klasyfikacji mistrzostw świata, mając 5 "oczek" przewagi nad faworyzowanym Alainem Prostem w superszybkim samochodzie Williamsa. 23 maja po raz szósty w karierze triumfował w prestiżowej Grand Prix Monako na torze Monte Carlo. - Kiedy wygrywam wyścig, zdobywam pole-position czy uzyskuję najlepszy czas okrążenia, staram się dzielić swoimi uczuciami z resztą teamu - mówił Senna. - Chcę, żeby oni czuli się częścią tego wszystkiego. Mechanicy oraz inżynierowie poświęcają wiele godzin na przygotowanie bolidu do wyścigu. Nie śpią i nie mają wakacji - pracują na pełnych obrotach przez dwanaście miesięcy w roku. Żeby sprawiedliwości stało się zadość, oni też muszą otrzymać kawałek tortu, który ja dostaję. Jedynym sposobem na to jest dzielenie się z nimi swoimi uczuciami.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×