Ayrton Senna - król deszczu cz. IV

- Ayrton był najbardziej niesamowitym młodym chłopakiem, jakiego kiedykolwiek spotkałem - wspomina Dennis Rushen. - Po treningu potrafił ocenić, że w lewym tylnym kole jest odrobinę za mało powietrza.

W tym artykule dowiesz się o:

Co najważniejsze, młodzieniec prawie zawsze miał rację. Po sugerowanych przez niego korektach czasy okrążeń niemal za każdym razem ulegały poprawie. Warto dodać, że bolidy Formuły Ford 1600 i 2000 różniły się od siebie konstrukcyjnie, więc w sezonie 1982 "Beco" znów był w pewnym sensie debiutantem. Konkurował w brytyjskich mistrzostwach Pace Petroleum oraz europejskiej serii EFDA, a rywale skazani byli na notoryczne oglądanie jego pleców. Zmagania wystartowały 7 marca. Niewiele ponad miesiąc później Senna miał w dorobku pięciokrotne wywalczenie pole-position i pięć wygranych wyścigów. Więcej się nie dało. 18 kwietnia na belgijskim torze Zolder również zwyciężył w kwalifikacjach, ale przed triumfem w zawodach powstrzymała go awaria silnika. - Jak myślisz, kto jest najlepszy? Ja, Nelson Piquet czy Chico Serra? - zapytał pewnego dnia Dennisa Rushena. - Sądzę, że ty - odpowiedział właściciel teamu. - To muszę być ja - kontynuował młody kierowca. - Przecież mam tyle doświadczenia.

Brazylijczyk w kampanii 1982 totalnie zdominował rywalizację Formuły Ford 2000. Nie tylko wygrywał kwalifikacje i wyścigi. Na wielu torach bił również rekordy okrążeń. Niepowodzenie na Zolder odbił sobie na Donington Park oraz Mallory Park, gdzie ponownie nie znalazł pogromców. 9 maja wrócił do Belgii, ale znów dał o sobie znać pech, który nie pozwolił dojechać Ayrtonowi do mety. Podobnie było trzy tygodnie później na Oulton Park. Te pojedyncze potknięcia stanowiły jednak jedynie krople w morzu sukcesów. Pomiędzy 31 maja a 26 września Senna triumfował w trzynastu z szesnastu wyścigów. Sięgnął po tytuł mistrza w obu seriach, w których startował.

W międzyczasie o chłopaku z Kraju Kawy robiło się coraz głośniej. W lipcu 1982 roku podczas podróży na Grand Prix Holandii siedział w samolocie obok Franka Williamsa - szefa i założyciela jednej ze "stajni" Formuły 1. Przedstawił mu się i opowiedział o swojej dotychczasowej karierze, a mężczyzna dokładnie go sobie zapamiętał. Dobrą robotę dla "Beco" wykonywał również Keith Sutton, który nawiązał kontakt z Bernie Ecclestonem - właścicielem teamu Brabham, a także zainteresował osobą Senny włodarzy zespołu Lotus. Za kulisy najbardziej prestiżowej serii wyścigowej Ayrtona wprowadził również jego utytułowany rodak - Emerson Fittipaldi. Kierowca z Sao Paulo do wszystkiego podchodził jednak z pewną rezerwą. Wiedział na co go stać i jak powinna wyglądać jego droga na szczyt, dlatego nie chciał od razu rzucać się na głęboką wodę. Naturalnym krokiem na przód była dla niego jazda w Formule 3. Jeszcze w lipcu Senna załapał się na testy w zespole Jordana na torze Silverstone. Szef "stajni" był tak oczarowany talentem Brazylijczyka, że nie chciał za próbne jazdy żadnych pieniędzy. "Beco" przejechał dwadzieścia okrążeń, zasugerował kilka korekt w ustawieniach bolidu, po czym wrócił na trasę na kolejnych dziesięć "kółek" i pobił rekord okrążenia należący od poprzedniego weekendu do etatowego kierowcy Jordana - Jamesa Weavera.

Na początku lat osiemdziesiątych świat profesjonalnych wyścigów wyglądał zupełnie inaczej niż dziś. Młodzi kierowcy funkcjonowali podobnie do żużlowców. Ayrton jednego dnia miał zawody na holenderskim torze Zandvoort, a tuż po nich cały sprzęt pakowany był do ciężarówki, bo już niespełna dwadzieścia cztery godziny później trzeba było ścigać się w Wielkiej Brytanii. W takich sytuacjach większą część trasy pokonywano promem. - To była świetna zabawa! - wspomina Dennis Rushen. - Nie przeprowadzaliśmy zbyt wielu testów i to wyścigi stanowiły najlepszą naukę dla chłopaków. Ciągłe podróże były męczące, ale Senna mimo wszystko nie tracił radości życia. - Na Grand Prix Austrii jechaliśmy górską drogą - dodaje Rushen. - Gdy mijaliśmy wodospad, Ayrton kazał mi zatrzymać samochód. Spytałem go o powód, a on odpowiedział mi, że chce zrobić sobie zdjęcie i wysłać je do mamy do Brazylii.

Choć "Beco" w sezonie 1982 był królem Formuły Ford 2000, to znów nie udało mu się zrealizować jednego ze swoich największych marzeń. Senna postanowił po raz ostatni wystartować w kartingowych mistrzostwach świata, które tym razem odbyły się w szwedzkim Kalmar. Problemy z gokartem sprawiły, że ukończył rywalizację na dopiero czternastej lokacie. Po wszystkim był tak wkurzony, że nie uścisnął ręki zwycięzcy. Ukojenia szukał w ramionach swojej nowej dziewczyny, Marii, która studiowała w Brukseli. Z dwóch tytułów wywalczonych w Formule Ford 2000, zdecydowanie cenniejszy był ten zdobyty w europejskiej serii EFDA. Brazylijczyk zapewnił go sobie dokładnie 22 sierpnia 1982 roku po zwycięstwie na duńskim torze Jyllandsring. - Senna miał wtedy łzy w oczach - przywołuje tamte chwile Dennis Rushen. - Po wyścigu się upił i jeździł po ulicy motocyklem na jednym kole.
[ad=rectangle]
Gdyby "Beco" odnosił podobne sukcesy w dzisiejszych czasach, niemal na pewno z miejsca trafiłby do Formuły 1, otrzymując gigantyczne wynagrodzenie. Wówczas było jednak troszkę inaczej. Senna miał na stole dwie propozycje. Zespoły F1, McLaren oraz Toleman, w zamian za parafowanie "lojalki" proponowały sto tysięcy funtów na sfinansowanie sezonu w Formule 3 oraz pensję. Młody kierowca miał jednak inne plany. - Byłbym idiotą, gdybym zaakceptował pierwszą z brzegu ofertę - mówił. - Lepiej poczekać aż wszyscy odkryją karty.

fot. Norio Koike©ASE
fot. Norio Koike©ASE

Brazylijczyk ostatecznie zdecydował się związać z West Survey Racing pod wodzą Dicka Bennettsa. - Przedstawiono nas sobie w 1981 roku przy okazji zawodów Formuły Ford, ale o sezonie 1983 po raz pierwszy rozmawialiśmy w połowie 1982 roku, kiedy naszym kierowcą był Enrique Mansilla - opowiada Bennetts. - Spotkanie zaaranżował Dennis Rushen. Podobał nam się ten chłopak, więc zaproponowaliśmy mu testy naszego bolidu. Eddie Jordan również bardzo zabiegał o Ayrtona, ale Senna po przejażdżce naszym pojazdem wypalił: "to jest to, chcę jeździć w twoim zespole". Co ciekawe, "Beco" postawił na West Survey Rancing również dlatego, że uważał Mansillę za... słabego kierowcę. Ayrton i Enrique rywalizowali wcześniej ze sobą w Formule Ford 1600 i mieli kilka sprzeczek. Argentyńczyk w sezonie 1982 wywalczył tytuł wicemistrza Formuły 3, przegrywając tylko z Tommym Byrnem. - Jeśli on zajął drugie miejsce za tym facetem, to musiał mieć naprawdę szybki bolid - komentował "Beco".
[nextpage]
Kontraktu z nowym teamem w nowej serii wyścigowej reprezentant Kraju Kawy nie podpisał aż do lutego 1983 roku. W listopadzie na torze Thruxton wystartował w niezaliczanym do klasyfikacji mistrzostw wyścigu Formuły 3, zdobywając pole-position oraz mijając linię mety na pierwszej pozycji. Już podczas testu mówiono, że talent Senny oraz szybki bolid poprowadzą West Survey Racing do zwycięstwa, lecz triumf debiutanta mimo wszystko budził uznanie ekspertów. Ayrton daleki był jednak od euforii. - Jestem zadowolony - wypalił do dziennikarzy, po czym wsiadł do samolotu i na kilka miesięcy udał się do ojczyzny. - Umowę parafowaliśmy dopiero dwa tygodnie przed pierwszym wyścigiem nowego sezonu - wspomina Bennetts.

Starty w wyższej serii wyścigowej to nie tylko większy prestiż, ale także większe nakłady finansowe. Żeby liczyć się w stawce, potrzebne było sto dziesięć tysięcy funtów. Senna wynegocjował nowe kontrakty z bankiem Banerj oraz producentem odzieży - firmą Pool. Ojciec również ponownie go wspomógł znaczną sumą, lecz do domknięcia budżetu tuż przed startem zmagań wciąż brakowało czterdziestu tysięcy funtów. Na szczęście właściciel teamu w ostatniej chwili załatwił potrzebną kwotę od producenta oleju Valvoline i można już było myśleć tylko o ściganiu. Po spektakularnym występie na Thruxton "Beco" uchodził za głównego faworyta brytyjskich mistrzostw, ale za rywali miał wielu znakomitych kierowców, do których zaliczał się m.in. Martin Brundle ze "stajni" Jordana.

Choć w kwalifikacjach do pierwszego wyścigu sezonu 1983 Senna popełnił błąd, przez który został sklasyfikowany na drugim miejscu, to w wyścigu na Silverstone oraz w ośmiu następnych był bezkonkurencyjny. Pobił tym samym rekord Nelosna Piqueta, który w 1978 roku triumfował osiem razy pod rząd. W kwietniu na Thruxton w przekroczeniu linii mety na pierwszym miejscu nie przeszkodziła mu nawet grypa, a w maju na Brands Hatch po raz kolejny udowodnił, do kogo należy tytuł króla deszczu. - Spadłem na trzecią pozycję, ale cały czas jechałem swój wyścig - wspominał Senna wydarzenia na Brands Hatch. - To była dla mnie najbardziej satysfakcjonująca gonitwa, ponieważ musiałem atakować. Wtedy również mogłem przekonać się o rzeczywistym potencjale mojego samochodu.

Po rozstaniu z żoną i powrocie na Wyspy Ayrton zamieszkiwał w Eaton pod Norwich razem z Mauricio Gugelminem oraz jego żoną. Kobieta jego przyjaciela była zdecydowanie bardziej tolerancyjna względem wyścigów niż Liliane. W 1983 roku Senna miał zaledwie dwadzieścia trzy lata, a już budził wielki respekt w padoku. - Był wielkim profesjonalistą jak na swój wiek - mówi Dick Bennetts. - W tamtych czasach wszystkie zespoły korzystały już z komputerów, które analizowały dane, ale Senna przekazywał nam tak precyzyjne informacje, że właściwie nie potrzebowaliśmy żadnych urządzeń. Na półmetku sezonu "Beco" wygrywał wyścig za wyścigiem i miał na koncie 88 punktów. Jednak drugi w klasyfikacji mistrzostw Martin Brundle w każdej gonitwie deptał mu po piętach, dzięki czemu uzbierał 54 "oczka" i wciąż liczył się w grze o tytuł.

11 czerwca na torze Silverstone znakomita triumfalna seria Ayrtona dobiegła końca. Pokonując szykanę Woodcote Brazylijczyk w wyniku pęknięcia lewej tylnej opony stracił kontrolę nad bolidem i go rozbił. Tydzień później na Caldwell Park awaria pojazdu w kwalifikacjach wykluczyła go z udziału w wyścigu, a 3 lipca jadąc na drugiej pozycji próbował wyprzedzić liderującego Martina Brundle'a, lecz rywal zablokował ten atak, a Senna zahaczył o jego prawe tylne koło, po czym wylądował na ścianie z opon i nie ukończył gonitwy. Jego przewaga nad Brundlem nagle stopniała do zaledwie 16 punktów. - Musiałem przemówić mu do rozsądku i wyjaśnić, że lepiej przyjechać do mety na drugim miejscu i zgarnąć za to sześć "oczek" plus jedno za najszybsze okrążenie niż stracić wszystko i zostać z tylko jednym punktem - wspomina Bennetts. - To było trochę frustrujące, że on nie potrafił zaakceptować drugiej pozycji. Mógł zdobyć tytuł w komfortowych warunkach, zamiast podnosić ciśnienie sobie i wszystkim wokół.

Gorąca głowa i problemy z bolidem sprawiły, że na jeden wyścig przed końcem sezonu to Martin Brundle był liderem brytyjskich mistrzostw Formuły 3. Miał na koncie 123 "oczka" - o jedno więcej niż Ayrton Senna. Teamy West Survey Racing oraz Jordan korzystały z tego samego silnika Toyoty, produkowanego we Włoszech, jednak sprzęt Anglika dostosowywany był w Italii, a Brazylijczyka na Wyspach. To sprawiało, że ekipa Dicka Bennettsa była nieco w tyle jeśli chodzi o nowinki techniczne, przez co "Beco" dość często miał na zakrętach problemy z przyczepnością. Przed wieńczącymi zmagania zawodami silnik Senny został więc wysłany z powrotem do Włoch, gdzie specjaliści pod okiem Ayrtona wyciskali z niego siódme poty. 23 października 1983 roku na Thruxton Brazylijczyk jadąc z pole-position zostawił konkurencję daleko w tyle i nie pozostawił wątpliwości, kto jest najlepszym kierowcą w Formule 3.

fot. Norio Koike©ASE
fot. Norio Koike©ASE

Ayrton Senna pierwsze jazdy bolidem Formuły 1 miał za sobą w połowie 1983 roku, gdy testował bolid Williamsa. Najważniejsi ludzie w najbardziej prestiżowej serii wyścigowej spoglądali na niego z pewną dozą sceptycyzmu, gdyż kierowcy F1 mieli wówczas średnio trzydziestkę na karku. - On był bardzo zdeterminowanym i aroganckim młodzieńcem - wspomina Frank Williams, właściciel "stajni". - Dzwonił do mnie i mówił: "no dalej, daj mi spróbować". Szef teamu po wielu namowach dał się w końcu namówić na testy, które wypadły bardzo obiecująco. Na tor Donington wybrał się z Ayrtonem Keith Sutton, a na miejscu "Beco" spotkał również swojego brata Leonardo. Gdy zasiadł w kokpicie i zobaczył przyklejoną do kierownicy karteczkę z napisem "trzymaj się, świeżaku", po prostu się rozpłakał. - Modliłem się, żeby tu być - mówił później. Choć Brazylijczyk kręcił znakomite czasy, Frank Williams nie zdecydował się postawić na niego w kampanii 1984. Pewne miejsce w jego teamie mieli Jacques-Henri Laffite oraz Keke Rosberg, a on nie szukał nowych twarzy. Niedługo później do drzwi domu Ayrtona zapukali włodarze teamów Lotus, Brabham i McLaren, ale oferowali jedynie rok testów, a potem kontrakt na starty na ich warunkach. Brazylijczyk chciał się ścigać natychmiast, więc po długich rozważaniach przyjął propozycję dwuletniej umowy z zespołem Toleman.

Koniec części czwartej. Kolejna już w najbliższy wtorek.

Specjalne podziękowania dla Priscili Nishimori oraz Instytutu Ayrtona Senny w Sao Paulo za udostępnienie zdjęć wykorzystanych w artykule.

Bibliografia: Tom Rubython - The Life of Senna, Playboy, globo.com.

Poprzednie części:
Ayrton Senna - król deszczu cz. I
Ayrton Senna - król deszczu cz. II
Ayrton Senna - król deszczu cz. III

Komentarze (0)