Obecny sezon jest ze wszech miar historyczny dla zespołu z siedzibą w Banbury. Marussia wywalczyła w Monako pierwsze punkty w F1 za sprawą Julesa Bianchiego i jest na dobrej drodze do tego, aby drugi rok z rzędu zakończyć w czołowej dziesiątce klasyfikacji konstruktorów.
[ad=rectangle]
- Najlepszą obroną jest atak więc musimy przyjąć taką właśnie postawę - stwierdził w rozmowie z serwisem Autosport, Jules Bianchi. - Naszym celem jest utrzymanie Caterhama za plecami i zdobycie 10. miejsca w mistrzostwach.
Bianchi nie krył frustracji faktem, iż w ostatnich wyścigach bolidy Marussii były mniej konkurencyjnej niż na początku sezonu. W Monako i Kanadzie zespół zasłużenie był blisko awansu do Q2 w kwalifikacjach, zaś na Węgrzech Bianchi awansował z Q1 głównie przez problemy innych kierowców.
- To rzeczywiście boli, kiedy regularnie jeździsz na granicy Q2, a nagle notujesz gorsze rezultaty. Ale takie bywa życie i musisz poradzić sobie także w takich sytuacjach.
- Wynik w Monako był dla nas niezwykle istotny, ale wiedzieliśmy, że nie będziemy regularnie walczyć o punkty. Nie jesteśmy w stanie tego zrobić chyba, że okoliczności będą nam sprzyjać, a my wykorzystamy tą szansę - dodał.
Jules Bianchi: Marussia musi atakować
Jule Bianchi namawia szefostwo swojego zespołu do agresywnej postawy w drugiej części bieżącego sezonu, aby utrzymać cenne miejsce w pierwszej dziesiątce klasyfikacji konstruktorów.