Po wyścigu o Grand Prix Japonii zakończonym w tragicznych okolicznościach wypadkiem Julesa Bianchiego, kierowcy krytykowali dyrekcję zawodów, która nie przerwała wyścigu po tym jak nad torem zaczął padać deszcz. [ad=rectangle]
- Krzyczałem do radia pięć okrążeń wcześniej (przed wypadkiem Bianchiego - przyp.red.), że na torze jest zbyt dużo wody - grzmiał po wyścigu Felipe Massa.
Zupełnie innego zdania był Kimi Raikkonen z Ferrari, który nie miał zastrzeżeń do stanu toru. - Jeździliśmy w gorszych warunkach - cytuje Fina MTV3
- Nie mogę powiedzieć czy tor był bezpieczny czy nie, ale wszystko było w porządku zanim wyścig został przerwany. Na mokrym torze jest zawsze trudno i łatwo się obrócić, zwłaszcza na mocno zużytych oponach. Myślę, że w tej sytuacji było sporo pecha - przyznał Raikkonen
- Powinniśmy wyciągnąć z tego lekcję i upewnić się, że coś takiego nie wydarzy się w przyszłości - dodał.