Jean-Éric Vergne stracił miejsce w zespole Toro Rosso po tym jak satelicka ekipa Red Bulla zdecydowała się postawić na dwójkę debiutantów - Carlosa Sainza i Maxa Verstappena. Francuz znalazł zatrudnienia jako kierowca symulatora w Ferrari i jak przyznaje nie ma pretensji do swojego byłego pracodawcy. [ad=rectangle]
- Wiem, że dałem z siebie wszystko, dlatego nie mam do nikogo żalu - powiedział Vergne. - Ale teraz jestem w Ferrari, które również będzie świetną szansą na sezon 2016. W tym roku nie będę się ścigać, ale myślę, że to lepsze niż być np. w Caterham czy Marussii - dodał.
Vergne nie ukrywa, że otrzymanie posady w Ferrari nie było najłatwiejszym zadaniem. Były zawodnik Toro Rosso musiał liczyć na pomoc innych m.in. Sebastiana Vettela. - Znamy się od czasu gdy pracował w symulatorze dla Red Bulla, jako kierowca F3. Zawsze miałem z nim świetne relacje, podobni zresztą jak z Kimim - przyznał Vergne.
- Z pewnością pomógł mi fakt, że Seb udał się do Ferrari, ale wiem, że moje nazwisko było również wymieniane przez innych. Rozmawiałem np. z Massimo Rivolą (menedżer w zespole Ferrari) - dodał.
Jean-Eric Vergne chce zastąpić Kimiego Raikkonena w Ferrari
Jean-Eric Vergne ma nadzieję, że jego rozbrat z wyścigami Formuły 1 potrwa zaledwie jeden sezon. Francuz chciałby wrócić do ścigania już w 2016 jako etatowy kierowca Ferrari.