Lewis Hamilton: Śmierć Biachiego pokazała jak niebezpieczna jest wciąż F1
Mistrz świata przyznał, że jego myśli pozostaną przy zmarłym koledze z toru do końca kariery w motorsporcie. Jednocześnie podkreśla jak ważna jest ciągła poprawa bezpieczeństwa w F1.
Julek Bianchi jest pierwszym kierowcą od czasów Ayrtona Senny w 1994 roku, który zginął w wyniku obrażeń poniesionych w wypadku na torze. W ciągu 20 lat poczyniono wiele, aby podnieść poziom bezpieczeństwa, lecz Hamilton apeluje, aby ta kwestia pozostawała w dalszym ciągu na wokandzie.
- Jeszcze raz dostaliśmy przykład jak niebezpieczny jest nasz sport i jak wielkim respektem musimy go darzyć. Kierowcy muszą być świadomi tego ryzyka w każdej chwili, gdy wsiadają do bolidu - powiedział Hamilton.
- Wykonaliśmy duże postępy w zakresie bezpieczeństwa do tej pory i wiem, że FIA będzie dalej pracować nad jego poprawą - dodał.
W nawiązaniu do najbliższego Grand Prix na Węgrzech, które będzie jednym z najsmutniejszych w ostatnich dwóch dekadach, Hamilton odparł: - W myślach i modlitwach będę pamiętał o Julesie. Nie tylko podczas tego wyścigu, ale całej mojej kariery. Wiem, że chciałby, abyśmy ścigali się z całych sił, tak jak on i tak zrobimy - zakończył.