Sebastian Vettel jako jedyny kierowca zdecydował się na ryzykowną strategię z jednym pit stopem podczas wyścigu na najdłuższej pętli w całym sezonie. Niestety dla Niemca jedna z jego opon nie wytrzymała przeciążenia i na ostatnim okrążeniu stracił szansę na pewne podium.
[ad=rectangle]
Szef Ferrari Maurizio Arrivabene zapewnił, że strategia wybrana przez inżynierów nie była aktem desperacji, a przemyślaną decyzją opartą na podstawie dokładnej analizy.
- Strategia była prawidłowa - zapewnił. - Nawet jeśli wyglądała na agresywną, to opierała się na jasnych danych. Nie jesteśmy tak głupi, aby narażać zawodnika na niebezpieczeństwo przez to, że źle analizujemy dane z telemetrii.
Arrivabene zapewnił, że zespół nie zdecydował o zmianie strategii w pośpiechu w trakcie zawodów i miał gotowy plan taktyczny długo przed wyścigiem. - Mieliśmy taki plan już od dawna. Zdecydowaliśmy o tym około 11 rano - oznajmił Włoch.
Sebastian Vettel na gorąco po wyścigu skrytykował Pirelli zarzucając włoskiej firmie narażanie zawodników na niebezpieczeństwo. Paul Hembery bronił się jednak sugerując, że opona w bolidzie Niemca była na wyczerpaniu i w takiej sytuacji należy dopuszczać każdy scenariusz.
- Określiliśmy jej żywotność na ok. 40 okrążeń, ale to tylko wskazanie. Nikt nie zagwarantuje ci dokładnej liczby, bo jest zbyt wiele zmiennych jak warunki na torze, samochód, incydenty wyścigowe. To nie są dokładne obliczenia - zapewnił dyrektor Pirelli.
- Myśleliśmy, że strategia będzie się opierać na 2-3 pit stopach, jak zrobiła większość. Ferrari czuło jednak, że uda mu się z jednym. Gdyby wyścig trwał jedno okrążenie mniej powiedzielibyśmy "co za genialny manewr". Trudno więc oceniać - dodał.
Ferrari było jednak zaskoczone, że podczas samych zawodów Pirelli nie alarmowało zespołu o problemach z przeciążeniem sprzętu. - Każdy zespół ma inżyniera ze strony Pirelli. I czym waszym zdaniem on się zajmuje? - pytał Arrivabene. - On nie jest tam od żucia gumy, ale dbania o opony i analizy danych od zespołu - dodał.