Red Bull Racing spadnie na koniec stawki?

Właściciel Red Bulla Dietrich Mateschitz wbrew zapowiedziom nie wyjaśnił jaka przyszłość czeka jego zespół w Formule 1. Wiele wskazuje jednak na to, że miną lata świetności dla "Czerwonych byków".

Rafał Lichowicz
Rafał Lichowicz

Dietrich Mateschitz ogłosił na początku poprzedniego miesiąca, że Red Bull Racing pozostanie w Formule 1 wyłącznie w sytuacji w której będzie dysponował konkurencyjnym silnikiem. Właściciel RBR dał czas do końca października na rozwiązanie kwestii jednostek napędowych.

Listopad nie przyniósł odpowiedzi na kluczowe pytanie. Mateschitz nie mówi już głośno o rezygnacji, ale jest świadomy, że jego ekipa może spaść mocno w hierarchii F1.

- Przesunęliśmy ostateczny termin o kolejne dwa lub trzy tygodnie - upierał się. - Nie możemy uzyskać w żaden sposób dostępu do konkurencyjnego silnika. Będzie to pierwszy raz, gdy nie mamy żadnej alternatywy.

Mercedes i Ferrari dość szybko zakończyły negocjacje z Red Bullem co zdaniem Mateschitza było czymś naturalnym. - Zespoły fabryczne boją się, że będziemy od nich szybsi. To oczywiste - stwierdził.

Ostatnią nadzieją Red Bulla pozostaje Honda. Negocjacje z Japończykami są w toku. W grę wchodzi także start na jednostkach Renault, nie firmowanych logiem producenta.

Żukowski: Radwańska będzie spełniona dopiero, kiedy wygra turniej wielkoszlemowy
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×