Z dużej chmury mały deszcz - kwalifikacje w F1 po staremu?

Ogłoszony hucznie przez Komisję F1 nowy system kwalifikacji do niedzielnych wyścigów został odłożony w czasie. Spekuluje się jednak czy w 2016 kibice w ogóle będą mieli okazję zobaczyć walkę o pole position w takim rozdaniu.

Według nowego systemu kwalifikacji poszczególne segmenty sobotniej czasówki odbywałyby się na zasadzie eliminacji kierowców z najsłabszymi czasami. Komisja F1 ogłosiła, iż zmiany wejdą w życie z początkiem sezonu 2016.

Bernie Ecclestone w minionym tygodniu na łamach Independent oznajmił, że dostosowanie dotychczasowego oprogramowania do nowych zasad zajmie trochę czasu. Brytyjczyk ogłosił, że kwalifikacje według zmienionych reguł mogą się pojawić dopiero w Europie.

Tymczasem kierowcy dość sceptycznie patrzą na proponowane zmiany. System skrytykował już Lewis Hamilton czy Felipe Massa, który mówi wprost o "chaosie" jaki powstanie na torze. Fanem nowego formatu kwalifikacji nie jest również szef Ferrari - Maurizio Arrivabene.

- Według mnie musimy się ponownie zastanowić czy rzeczywiście wpłynie to na poprawę widowiska czy po prostu okaże się klapą - stwierdził Włoch.

Ecclestone nazwał nowy system "rozwiązaniem kompromisowym", po tym jak zespoły nie zgodziły się na start do wyścigu w odwróconej kolejności z kwalifikacji, co było pierwotnym pomysłem 85- latka.

Uznany dziennikarz F1 Christian Sylt zasugerował, iż ogłoszone hucznie nowe przepisy tak naprawdę mogą w ogóle nie wejść w życie. - Zobaczymy czy proponowane zmiany nie ulegną dalszym modyfikacjom - stwierdził.

Komentarze (0)