Farsa podczas kwalifikacji w GP Australii. "Musimy przeprosić kibiców"

Rozgrywane w nowym formacie kwalifikacje do niedzielnego wyścigu o GP Australii wystawiły Formułę 1 na pośmiewisko. Pojawiły się pierwsze głosy o natychmiastowym porzuceniu systemu.

Rafał Lichowicz
Rafał Lichowicz

Kwalifikacje według nowego formatu, polegającego na eliminacji najwolniejszych kierowców co 90 sekund w każdym segmencie sesji, nie zdały testu w Melbourne. O ile w Q1 i Q2 trwała walka o pozostanie w grze, to w finałowej części, która decydowała o pole position doszło do istnej farsy.

Na pięć minut przed końcem sesji inżynierowie Ferrari poprosili Sebastiana Vettela o powrót do alei serwisowej i wygaszenie bolidu. To był początek kompromitującej końcówki sesji.

Na niecałe dwie minuty przed końcem Q3 kibice znali już wyniki rywalizacji o pole position. Te zgarnął Lewis Hamilton. Mistrz świata nim upłynął regulaminowy czas, zaliczył przepisowe ważenie. Przed nimi zrobili to pozostali. Vettel zdążył nawet pojawić się na padoku w "cywilnym" ubraniu.

- To jest nie do zaakceptowania. Musimy to zmienić - apelował na antenie Sky Sports ekspert i były kierowca F1, Martin Brundle.

Opinię Brytyjczyka podzielał szef Mercedesa, Toto Wolff który nazwał nowy format kwalifikacji "bzdurą". W ostrych słowach wypowiedział się także dowodzący Red Bullem, Christian Horner.

- Po pierwsze powinniśmy przeprosić kibiców - przyznał. - Intencje były dobre, ale wyszło źle. Musimy natychmiast coś zmienić, bo to co dzisiaj oglądaliśmy nie było dobre dla F1. Przed Bahrajnem musimy dokonać zmian - dodał.

Zobacz wideo: #dziejesiewsporcie: piękny gest piłkarzy Barcelony
Źródło: WP SportoweFakty
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×