Farsa podczas kwalifikacji w GP Australii. "Musimy przeprosić kibiców"
Rozgrywane w nowym formacie kwalifikacje do niedzielnego wyścigu o GP Australii wystawiły Formułę 1 na pośmiewisko. Pojawiły się pierwsze głosy o natychmiastowym porzuceniu systemu.
Kwalifikacje według nowego formatu, polegającego na eliminacji najwolniejszych kierowców co 90 sekund w każdym segmencie sesji, nie zdały testu w Melbourne. O ile w Q1 i Q2 trwała walka o pozostanie w grze, to w finałowej części, która decydowała o pole position doszło do istnej farsy.
Na pięć minut przed końcem sesji inżynierowie Ferrari poprosili Sebastiana Vettela o powrót do alei serwisowej i wygaszenie bolidu. To był początek kompromitującej końcówki sesji.
- To jest nie do zaakceptowania. Musimy to zmienić - apelował na antenie Sky Sports ekspert i były kierowca F1, Martin Brundle.
Opinię Brytyjczyka podzielał szef Mercedesa, Toto Wolff który nazwał nowy format kwalifikacji "bzdurą". W ostrych słowach wypowiedział się także dowodzący Red Bullem, Christian Horner.
- Po pierwsze powinniśmy przeprosić kibiców - przyznał. - Intencje były dobre, ale wyszło źle. Musimy natychmiast coś zmienić, bo to co dzisiaj oglądaliśmy nie było dobre dla F1. Przed Bahrajnem musimy dokonać zmian - dodał.