Kierowcy Toro Rosso na pewnym etapie wyścigu w Australii znaleźli się wspólnie za plecami Jolyona Palmera. Brytyjczyk wyraźnie zwalniał szybszych kierowców, a ci nie potrafili długo poradzić sobie z wyprzedzeniem bolidu Renault.
Max Verstappen, który przed Palmerem miał swojego zespołowego partnera Carlosa Sainza, prosił rozpaczliwie zespół, by ten nakazał Hiszpanowi usunąć się z drogi i pozwolił mu spróbować ataku. Ostatecznie duet Toro Rosso wyprzedził Renault, lecz Sainz pozostał przed Verstappenem.
- Nie mam z tym absolutnie żadnego problemu. To zdrowa rywalizacja - powiedział Sainz zapytany o relacje ze swoim młodszym kolegą z teamu.
- Nie otrzymywałem wielu komunikatów przez radio. Wiedziałem, że jestem za Jolyonem. Zespół prosił jedynie, bym naciskał i udało się go wyprzedzić. Gdy dojechałem do Williamsa (Valtteriego Bottasa), ten był piekielnie szybki na prostych.
- Wyprzedziłem w sumie 8 lub 10 bolidów, więc nie brakowało wyprzedzania. Po prostu z niektórymi było trudniej. Tor Albert Park tego nie ułatwia - tłumaczył.
Zobacz wideo: #dziejesienażywo: Reakcja Alberta Sosnowskiego na walkę z Kliczką "Kurde..."