Kierowca McLarena rozbił bolid na 18. okrążeniu. Wypadek wyglądał dramatycznie, ale Fernando Alonso opuścił tor o własnych siłach. Lekarz FIA Jurgen Lindemann przyznał, że hiszpański kierowca miał dużo szczęścia, że wyszedł z wypadku cało.
- Fernando na pewno może powiedzieć do siebie, że bolid F1 to najbezpieczniejszy samochód na świecie. Nie można jednak zapominać, że miał dużo szczęścia - powiedział Lindemann.
Uderzenie w ścianę było tak mocne, że złamaniu uległo siedzenie w McLarenie Alonso. Tę sprawę nadal bada FIA. Od wyścigu w Australii minęło już dziewięć dni, ale Hiszpan wciąż odczuwa jego konsekwencje. Ma problemy ze snem, bóle głowy, bierze leki przeciwbólowe oraz nie może trenować.
- Bez wątpienia przez ostatni tydzień miał bóle mięśni i kości. Organizmy kierowców F1 są jednak świetnie wytrenowane, ich ciała są elastyczne i nigdy nie przestają mnie zadziwiać, jak szybko się regenerują - dodał lekarz FIA.
Jeśli Alonso nie będzie gotowy na GP Bahrajnu (3 kwietnia), jego miejsce zajmie rezerwowy kierowca McLarena Stoffel Vandoorne.