Niemieckie media donoszą, że tzw. kodeks postępowań, ustalony z kierowcami Mercedesa po ich wspólnych kolizjach w trakcie sezonu, przestał obowiązywać w momencie, gdy zespół zapewnił sobie tytuł mistrzowski w klasyfikacji konstruktorów.
- Nie ma już żadnych zaleceń ani ograniczeń. Niech zwycięży lepszy z nich - stwierdził dyrektor wykonawczy wyścigowego teamu z Brackley, Toto Wolff.
Niemniej decyzja Mercedesa wcale nie musi oznaczać, że do końca sezonu będziemy świadkami zaciekłych pojedynków. W komfortowym położeniu jest bowiem lider cyklu, Nico Rosberg, który ma 33 punkty przewagi nad Lewisem Hamiltonem.
Pamiętając, że do końca sezonu pozostały ledwie cztery wyścigi, Niemiec może pozwolić sobie nawet na porażkę z Hamiltonem w każdym z nich, pod warunkiem, że będzie na mecie jako drugi za Anglikiem.
Sam zawodnik deklaruje jednak walkę o zwycięstwa. - Będę jechać, tak jakby moja przewaga w ogóle nie istniała - powiedział Rosberg.
- W piłce nożnej, gdy drużyna prowadząca zaczyna bronić wyniku do końca, to często przeciwnik dostaję szansę powrotu - podkreślił.
ZOBACZ WIDEO Zapłakany, chciał uciekać. Oto początki Cristiano Ronaldo. Wróci jeszcze do domu?