GP Meksyku: Sędziowie niekonsekwentni. Hamilton też powinien być ukarany?

PAP/EPA / José Méndez
PAP/EPA / José Méndez

Zachowanie zwycięzcy wyścigu poddali pod wątpliwości szefowie i kierowcy Red Bulla oraz Max Verstappen. Lewis Hamilton w pierwszym zakręcie popełnił podobny błąd do Holendra, a mimo to nie dostał kary.

W tym artykule dowiesz się o:

Kierowca Mercedes zaliczył spóźnione hamowanie już na wejściu w pierwszy zakręt, gdy po starcie z pole position musiał ścinać tor przez trawę. Po powrocie na asfalt, za pierwszą szykaną, Lewis Hamilton pozostał liderem.

Za niemal identyczny manewr w samej końcówce wyścigu karę otrzymał Max Verstappen, który bronił się przed atakami Sebastiana Vettela. Daniel Ricciardo i Helmut Marko z Red Bulla uważają, iż w takim wypadku naganę powinien otrzymać również Hamilton.

- Zniszczyłem sobie opony, więc nie uważam, by ta "ucieczka" dała mi przewagę - tłumaczył zwycięzca wyścigu. - Prowadziłem zanim wyjechałem poza tor i wróciłem na niego jako lider.

- Koła zablokowały się przy takiej prędkości, iż miałem szczęście, że nie rozbiłem się na ścianie. Po tym manewrze wibracje w bolidzie były tak duże, że z ledwością widziałem - tłumaczył.

Co ciekawe, w obronie Hamiltona stanął jego partner zespołowy Nico Rosberg, choć to on walcząc z Brytyjczykiem o tytuł powinien być bardziej zainteresowany karą dla Brytyjczyka niż Red Bull.

- Wjechał jako lider w pierwszy zakręt i wrócił na tej samej pozycji, dlatego... wiecie, dla mnie to w porządku - powiedział Niemiec, który zachował 19 punktów przewagi nad Hamiltonem.

ZOBACZ WIDEO Asysta Karola Linetty'ego i wygrana Sampdorii nad Interem. Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN]

Źródło artykułu: