Sędziowie w końcówce wyścigu w Meksyku zajęli się analizą sytuacji w której Max Verstappen opuścił tor, atakowany w pierwszym zakręcie przez Sebastiana Vettela. Kierowca Red Bulla wrócił przed bolid Ferrari, ścinając wcześniej zakręt po trawie.
Verstappen bronił się, twierdząc, iż w identycznym stylu pozycję utrzymali obaj kierowcy Mercedesa, jeszcze na pierwszym okrążeniu. - Ta sytuacja przypomina to, co Lewis zrobił po starcie, gdy zyskał ogromną przewagę - powiedział.
- Nico z kolei wyjechał szeroko w pierwszym zakręcie, po tym jak doszło między nami do kolizji i także na tym zyskał.
- Ja nie miałem nawet przewagi po moim manewrze. Dodatkowo przy dohamowaniu byłem przed Vettelem. Gdy wróciłem na tor jazdy, to zachowałem taki sam dystans jak przed jego opuszczeniem.
- Ta kara jest śmieszna. Sędziowie uznali, że muszę oddać pozycję, ale nikt tego nie potwierdził. (...) Jeśli nie było kary dla Nico, to dlaczego ukarano mnie? - dodał.
Max Versappen minął linię mety jako trzeci. Sędziowie doliczyli Holendrowi za karę pięciu sekund do końcowego rezultatu, cofając go na 5. miejsce, za plecy Vettela i Ricciardo.
ZOBACZ WIDEO: Tego rekordu Polski nie pobito już od 36 lat. "Strasznie mnie to kręci"