Dietrich Mateschitz: Red Bull nigdy nie myślał poważnie o odejściu z F1

PAP/EPA / ERWIN SCHERIAU
PAP/EPA / ERWIN SCHERIAU

Właściciel Red Bull Racing i Scuderii Toro Rosso przyznał, że jego firma tak naprawdę nie rozważała w ubiegłym roku odejścia z królowej sportów motorowych, mimo mocno napiętych stosunków ze swoim dostawcą silników, koncernem Renault.

Pogarszające się relacje pomiędzy przedsiębiorstwem napojów energetycznych, a francuskim producentem były głównym tematem toczących się w 2015 roku dyskusji.

Red Bull Racing przez większość ubiegłorocznego sezonu zmagał się z zawodną jednostką napędową Renault, przez którą - mimo dobrego podwozia - ciężko było walczyć o satysfakcjonujące ich rezultaty.

Po kilku miesiącach gorączkowych debat, stajnia z Milton Keynes zdecydowała się ostatecznie pozostać przy dotychczasowym dostawcy, który to z kolei postanowił sygnować swoją jednostkę marką TAG Heuer.

- Naprawdę, nigdy o tym nie myśleliśmy. Chociaż w teorii zawsze istniały okoliczności, które mogły sprawić, że pójdziemy taką drogą - zapewnił Dietrich Mateschitz, rozwiewając wszelkie wątpliwości dotyczące ówczesnego odejścia. - Przykładem, który się nasuwa jest to, że nie byliśmy w stanie zapewnić sobie dostawcy jednostek napędowych.

ZOBACZ WIDEO Martin Vaculik: TOP-8 celem na Grand Prix

W tym roku Red Bull powrócił do walki o zwycięstwa, odnosząc triumfy w dwóch wyścigach i mocno napierając w ostatnich rundach na mistrzowską ekipę Mercedes AMG Petronas Formula One Team. Austriacki miliarder wyraził swój zachwyt nad Maxem Verstappenem, który jego zdaniem ma potencjał godny wielkiej legendy F1, Ayrtona Senny.

- Jeżeli weźmiemy pod uwagę jego naturalny talent, siłę psychiczną i odwagę, którą prezentuje w wyścigach to odpowiedź brzmi - tak. On musi jednak utrzymywać swoją prędkość, umiejętności i wytrzymałość przez kilka następnych lat. Nikt nie wie, co się wydarzy, ale wierzymy, że ma potencjał - przyznał.

Komentarze (0)