[tag=11791]
Pastor Maldonado[/tag] był kierowcą, który w Formule 1 nie został zapamiętany w najlepszy sposób. Wenezuelczyk słynął z agresywnego stylu jazdy, częstych wypadków i statusu "pay drivera".
Ostatnim pracodawcą 31-latka był w 2015 roku zespół Lotusa. W kolejnym sezonie stajnia została wykupiona przez powracające jako fabryczny zespół Renault. Nowi włodarze zrezygnowali z usług Maldonado, choć trzeba dodać, że tak naprawdę głównym powodem jego absencji był kryzys finansowy koncernu petrochemicznego PDVSA, który był sponsorem byłego zawodnika Williamsa.
Kierowca podczas wydarzenia na kolumbijskim Autodromo de Tocancipa wyznał, że pracuję nad powrotem do stawki w przyszłorocznych mistrzostwach.
- Rozmawiam z niektórymi zespołami i jestem całkiem optymistyczny - ujawnił. - Niestety, pewne sytuacje sprawiły, że znalazłem się poza Formułą 1, a jak wiadomo - powrót do niej przez frontowe drzwi nigdy nie jest łatwy.
ZOBACZ WIDEO Bartosz Zmarzlik: Znowu moim celem jest zajęcie miejsca w ósemce
Początkowo jedyne dwa wolne fotele na kolejny sezon znajdowały w Sauber F1 Team i Manor Racing. Nagłe odejście nowego mistrza świata - Nico Rosberga sprawiło jednak, że rynek transferowy w Formule 1 otworzył się na nowo, w czym Maldonado może upatrywać swoje szanse.
- W pierwszym momencie trudno było mi zaakceptować fakt, że nie ścigam się już w tym sporcie. Kiedy jednak zobaczyłem osiągi Renault stwierdziłem, że dobrze się stało. Obecnie po raz kolejny prowadzę dyskusję z niektórymi zespołami i mam nadzieję, że znajdę się na starcie GP Australii.
- Oczywiście nie wykluczam innych kategorii, ale moim celem jest F1 - zakończył.