Dwie sesje przed sezonowych testów przed najbliższą kampanią F1 odbyły się w Barcelonie, która tradycyjnie zapewnia zespołom możliwość trenowania w najcieplejszych warunkach, w okresie zimowym w Europie. Problem pojawia się jednak w sytuacji, gdy należy sprawdzić opony przystosowane do jazdy w deszczu.
Obiekt Circuit de Catalunya nie dysponuje odpowiednim zapleczem, by przygotować tor do takich testów. W tym roku na prośbę Pirelli FIA przygotowała specjalne polewaczki, które podczas jednego z dni testowych jeździły po torze, by symulować warunki deszczowe.
Choć główny dostawca opon zebrał cenne dane, to było wiele sceptycznych opinii na temat pomysłu, głównie ze względu na warunki jakie panowały w Hiszpanii, gdzie przy słonecznej pogodzie tor bardzo szybko wysychał.
W padoku pojawiły się więc pytania dlaczego Formuła 1 nie przeniesie się na francuski tor Paul Ricard. Obiekt, który będzie gościł w przyszłym roku wyścig o GP Francji, ma profesjonalne urządzenia gotowe do symulacji jazdy po mokrym torze. Dodatkowo pogoda w regionie Prowansja-Alpy-Lazurowe Wybrzeże lubi spłatać figla i daje zespołom większe szanse na "spotkanie" z deszczem i naturalne warunki do testów opon.
Na korzyść tour Paul Ricard przemawia również fakt, że wraca on do kalendarza MŚ. Powszechnie wiadomo bowiem, że zespoły i kierowcy patrzą niechętnie na plany organizacji testów na torach, których nie ma w cyklu Grand Prix.
ZOBACZ WIDEO Tego nie uczą na kursach prawa jazdy. Zobacz, jak sobie radzić w kryzysowych sytuacjach na drodze