Sebastian Vettel liderem MŚ po czterech latach. "Miałem trochę szczęścia"

PAP/EPA / TRACEY NEARMY
PAP/EPA / TRACEY NEARMY

Sebastian Vettel po wygranej w Grand Prix Australii został pierwszym liderem klasyfikacji generalnej kierowców. Niemiec przyznał, że błąd Mercedesa pomógł mu w Melbourne.

Pozostając na torze siedem okrążeń dłużej przed pierwszym pit stopem, Sebastian Vettel odebrał Lewisowi Hamiltonowi pierwsze miejsce w wyścigu o GP Australii. Dzięki temu Niemiec po raz pierwszy od 2013 roku znalazł się na czele klasyfikacji punktowej.

- Jeszcze długa droga przed nami, ale w tej chwili jestem w siódmym niebie - powiedział tuż po dekoracji na podium. - Start nie wyszedł mi najlepiej. Koła trochę zabuksowały i nie mogłem dogonić Lewisa. Do pierwszego zakrętu musiałem bronić się przed jadącym z tyłu Valtterim Bottasem.

- Na kolejnych okrążeniach starałem się wywierać presję na Mercedesie, wysyłając im komunikat "jesteśmy tuż obok, chcemy z wami walczyć" - kontynuował Vettel.

- Naturalnie dopisało mi szczęście, gdy Lewis wyjechał z pit stopu za innym bolidem, ale ja nie chciałem zmieniać opony, bo te pracowały wciąż nieźle - dodał kierowca Ferrari.

Po zawodach Vettel nie omieszkał pochwalić Pirelli za przygotowanie opon, które odznaczały się niezwykłą żywotnością. - W poprzednich latach cisnęliśmy na początku i po kilku okrążeniach opony były do niczego. Teraz ulegają degradacji, ale nadal można naciskać i hamować w tych samych punktach. Mogłem prawie słyszeć jak bolid krzyczy "dalej, dalej, dalej!" - powiedział Niemiec.

ZOBACZ WIDEO Andreas Wellinger pod wrażeniem kadry Horngachera: Polacy zrobili wspaniałą robotę

Komentarze (0)