Antonio Giovinazzi dość nieoczekiwanie otrzymał w Australii szansę oficjalnego debiutu w barwach Sauber F1 Team, gdzie zastąpił Pascala Wehrleina. Niemiec zgłosił niedyspozycję obawiając się o swoją sprawność po kontuzji jaką odniósł w styczniowych zawodach Race of Champions.
Giovinazzi wskoczył do bolidu dopiero w ostatnim sobotnim treningu, a mimo to w rozgrywanych kilka godzin później kwalifikacjach błysnął zajmując 16. lokatę. Włoch był nawet blisko pokonania etatowego kierowcy Saubera, Marcusa Ericssona.
W niedzielnym wyścigu 23-latek zaprezentował się więcej niż solidnie, dowożąc do mety dwunaste miejsce. - To idealny weekend, bo włoski kierowca wrócił do F1, a Ferrari do wygrywania - powiedział na mecie.
Choć debiut Giovinazziego nastąpił w Sauberze, to zawodnik pozostaje oficjalnie rezerwowym kierowcą Ferrari, które postanowiło zatrudnić go przed sezonem. W Maranello od pierwszego dnia są zbudowani postawą zawodnika.
ZOBACZ WIDEO Piotr Zieliński: Wszyscy musimy ciągnąć ten wózek
- Antonio ma przed sobą dobrą przyszłość - cytuje anonimowego pracownika Ferrari magazyn "Speed Week". - Jego talent jest niewątpliwy - widzą to wszyscy w Sauberze i Ferrari. Czekamy teraz na decyzję czy Wehrlein będzie gotowy na Chiny i Bahrajn. Jeśli nie, to Giovinazzi pojedzie.
W Ferrari nie wykluczają podobno, aby już w sezonie 2018 Giovinazzi trafił do fabrycznego teamu. - Jeśli Kimi (Raikkonen) nie będzie chciał zostać z nami na kolejny rok albo Ferrari będzie chciało zainwestować w kogoś młodego, to Antonio zajmie jego miejsce - dodał rozmówca "Speed Week".