Przed startem do wyścigu bolid Daniiła Kwiata zatrzymał się na polu startowym, gdy inne samochody ruszyły do okrążenia formującego. Po kilku chwilach udało się jednak usunąć usterkę i Rosjanin podążył za resztą stawki. Zgodnie z przepisami, jeżeli kierowca odzyska swoją pozycję na okrążeniu formującym, to może ruszyć do wyścigu z wywalczonego pola startowego. W przypadku kierowcy Scuderia Toro Rosso nie udało się tego dokonać i powinien on wystartować z alei serwisowej.
- Pozostali kierowcy dogrzewali opony na całej szerokości toru, więc ciężko było o wyprzedzenie. Następnie było już zbyt późno, aby mógł zjechać do alei serwisowej - tłumaczył Franz Tost, szef zespołu.
Sędziowie nałożyli więc na Kwiata karę przejazdu przez boksy, ale potem orzekli, iż Rosjanin zasłużył na 10-sekundowe odbycie postoju. Po wyścigu Rosjanin był wściekły na sędziów.
- Ich praca moim zdaniem nie jest przesadnie trudna, a i tak nie potrafią jej wykonać właściwie. Przysypiali w swoim pomieszczeniu, więc potrzebowali pewnie trochę kawy. Nie rozumiem tego, to pierd**** głupi cyrk. Muszę porozmawiać o tym z Charlie Whitingiem, bo mnie to już denerwuje. Mój zespół przez kilka okrążeń kłócił się z FIA odnośnie drugiej kary. Usłyszeli jedynie, że nas przepraszają i nie mamy wyboru - oznajmił Kwiat.
Rosjanin nie ukończył GP Kanady z powodu awarii bolidu, która nastąpiła chwilę po odbyciu kary stop&go.
ZOBACZ WIDEO Robert Kubica ponownie za kierownicą F1. Kulisy wielkiego powrotu Polaka